czwartek, 2 października 2008

I po dlugiej przerwie wracamy do naszej audycji

Po rozleniwionym czasie wakacyjnym wracam w glorii i chwale. A przynajmniej w spokoju i po dlugiej przerwie spedzonej na relaksie i przemysleniach (jednych glebszych, innych plytszych), czyli dokladnie po tym, czym wakacje byc powinny. Nie bede ukrywac, ze troszke stresow tez bylo, ale stres jest chyba glownie po to, zebysmy mogli docenic chwile, kiedy sie NIE martwimy i stresujemy. Kiedy budzac sie rano po prostu sie cieszymy slonkiem na zewnatrz, a nie zastanawiamy dokladnie nad tym samym, nad czym myslelismy zaraz przed zasnieciem.

Mam internet - to news dnia! Moze tego nie rozumiecie, ale zdobywanie internetu jest misja zlozona i wielowatkowa, a doswiadczenie pokazuje, ze rzadko kiedy bywa tez misja zakonczona szybkim i bezbolesnym sukcesem. Jesli chodzi o nas, to Ethan Hunt czy inny James Bond wysiadaja i to jeszcze w zajezdni - my mamy internet dzien przed data, kiedy mial sie zjawic "najwczesniej" wedlug umowy. Nie ukrywajmy prawdy - jestesmy mistrzami w tym fachu. A poza tym mamy telefon i intercom do mieszkania wyzej, co podobno jest nielegalne, ale dziala i chcialabym widziec jak przychodza do nas ludzie z BT (angielski odpowiednik TPsy) i atakuja nas za ten jeden telefon dziennie jaki wykonujemy nielegalnie zeby pozyczyc sitko albo sol.

Newsem nr.2 jest ugotowana przeze mnie kolacja. Ofiar smiertelnych w czasie gotowania: 0, Ofiar smiertelnych ogolem: brak danych, za wczesnie na wnioski, ale na razie wszyscy zyja i chyba sa najedzeni i zadowoleni. Risotto nie bylo rozgotowane, grzybki byly pyszne a cukinia tez sie udala. Nawet parmezan byl! Moze nie jestem jeszcze Delia Smith, ale z glodu tez chyba nie umre. Nawet mam plan na kolacje na jutro (ale cssss).

No i jestem w swoim wlasnym mieszkanku. Dziele je z trzema innymi osobami, ale atmosfera jest domowa i wszyscy sie krecimy po domu bez zazenowania. Ale o tym pewnie bedzie jeszcze nie raz.

Maile obiecuje zalegle, ale dzis juz chyba nie dam rady optycznie. Ide posiedziec i popatrzec na swiat a nie w ekran (efekty porannej euforii internetowej)

Brak komentarzy: