poniedziałek, 13 października 2008

Sny

Mam zwidy blogowe. Wydawalo mi sie ze cos tu pisalam po mojej notce o rankingach, ale rownie dobrze moglo mi sie to przysnic. Snia mi sie ostatnio przedziwne kombinacje zyciowe, w ktorych rozne plaszczyzny czasu z mojego zycia nagle spotykaja sie w jednym miejscu i wszystko dzieje sie na raz. Ale najdziwniejsze w tych snach jest to, ze wcale nie wydaja sie takie nieprawdopodobne. Ludzie, zdarzenia, miejsca - chocby nie wiem jak bardzo oddalone w czasie i przestrzeni (i zakamarkach mojej pamieci) nagle sa znow swieze i odczuwalne jak na poczatku, czyli wtedy kiedy sie staly, kiedy byly dla mnie najwazniejsze. I snilo mi sie tez ze bylam wspol-gangsterem w historii o rewolwerowcach. Byla pustynia i wielka ucieczka, byly dramatyczne zwroty akcji i skoki przez kanion. Niech mi zatem nikt nie mowi ze mam nudne sny. Ten sen byl ciekawy, w niczym nie zwiazany ze mna dnia poprzedniego czy czymkolwiek innym, co sie dzialo ostatnio dookola mnie. I wcale nie odczulam, ze jest w czymkolwiek lepszy lub gorszy od calej masy innych snow jakie mi sie zdarzaja. Ogolnie zasada jest chyba taka, ze dopoki nie tone albo nie wypadaja mi wszystkie zeby, to sen nie jest najgorszy. Te dwa scenariusze sa chyba najmniej przyjemne, a to mozna stwierdzic dopiero jak przysnia sie wiecej niz raz.

A w ogole to mialo byc o zwidach, ale zapomnialam.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nudne sny to nie nudne zycie :) Tylko czasem super jest sobie przysnic cos odjazdowego :P

Mua :*