niedziela, 22 maja 2011

Guru mialo urodziny

I z okazji tych urodzin wytworzylam tort. W torcie jest duzo imbiru (mielonego, swiezego i kandyzowanego), Golden Syrup i pozytywne, urodzinowe wibracje. I polewa czekoladowa. Bardzo czekoladowa.

piątek, 20 maja 2011

Eseje pokonane

Prosze panstwa eseje pokonane. Jak zwykle namarudzilam sie wiecej niz napracowalam i nad bibliografiami spedzilam wiecej czasu niz na samym pisaniu. Psychologia Wam powie, ze rytualy sa jednym z integralnych elementow nas jako ludzkosci i widocznie moj rytual akademicki wyglada tak wlasnie. Chyba jednak badaczem naukowym nie zostane, bo ciagle narzekanie sprowadziloby cale moje otoczenie na skraj wytrzymalosci. Kto wie, moze i ja bym na ten skraj sie zalapala.

W nagrode za zakonczone eseje mam nowa antologie opowiadan fantasy zebrana przez Neila Gaimana i Ala Sarrantonio, kapelusik na jutrzejsze drinki urodzinowe Guru i siatke z zawartoscia H&M (winic prosze wyjatkowo kuszace przeceny - co ja mam zrobic jesli jeden sweterek i jedna sukienka kosztuja razem mniej niz przed przecena kosztowal sam sweterek? chyba grzechem byloby je zostawic takie samotnie wiszace na polce, prawda? przeklete przeceny. osamotniaja ciuchy i jesli sie ma choc troche serca, to nie sposob przejsc obok tego obojetnie. kazdy woli wisiec na polce w grupie, a nie tak samotnie).
Poza tym mam w lodowce jedna tarteletke cytrynowa a do niej krem malinowo-szampanowy. Trzymam ja tam na ozdobe, poniewaz chcialabym jej zrobic zdjecia. Potrzbuje tylko chwili czasu i ... aparatu, bo od miesiaca jestem pozbawiona aparatu cyfrowego. Jak tylko te warunku beda spelnione to zrobie jej zdjecia i potem bez wyrzutow sumienia ja zjem. Tatry cytrynowe to dla mnie odkrycie zeszlego sezonu letniego - Maman jak mi taka zrobila na wsi to wpadlam po uszy i chyba teraz sa jednymi z moich ulubionych deserow. Jednym z tych niewielu ktory lubie i robic i jesc. Mniam.

Na zakonczenie i ze wzgledu na brak wlasnych dziel fotograficznych bedzie zdjecie by Guru, na ktorym jestem ja. Trudno mi bylo z calej sesji wybrac moje ulubione wiec wybralam jedno z ulubionych.Wszystkim przemeczonym uczeniem polecam krotka (i nieskomplikowana) sesje fotograficzna - to zdecydowanie najlepsza forma 'nie-uczenia' sie, kiedy uczyc sie powinno.
Reszta sesji prezentowana jest tu -->Against the Wall<--

niedziela, 15 maja 2011

Oscar jest duzo wyzszy ode mnie

Ja i Oscar na błoniach St.John's College, Cambridge.
Photo by: Charlie Clift
--> flickr <--

sobota, 14 maja 2011

Przerwa i recenzja

Przerwa w nadawaniu nastapila z przyczyn tych, co zwykle czyli przerwy w regularnym siedzeniu w internecie doprawionej fala strachu esejowego. Ostatni raz mialam okazje powiedziec sobie, ze "przy nastepnych esejach sie poprawie" po Bozym Narodzeniu. Oczywiscie sie nie poprawilam i z pierwotnych (ambitnych) planow nic nie wyszlo. Zostalo mi piec dni i jeszcze jeden esej do napisania. Ale nie bojcie sie o mnie - esej bedzie napisany i nawet bedzie mial piekna bibliografie. A w nagrode pojde do pubu z Willem B. O, tak tak - dobrze slyszeliscie z Willem B. Nie wiedzialam ze on tez bywa w pubach. No, ale jak podaja tam Pimm's No.1 to wlasciwie nie powinnam sie dziwic. 

Teraz bedzie update literacki mojego zycia czyli historia drogi przez meke, zwana tez "Shantaram"*. Ludzie nie czytajcie tego. Zaoszczedzcie sobie piec dych (oprawa twarda) i kupcie sobie za to poltorej kilo kadzidelek i swiec zapachowych z Indii. Dla bardziej wybrednych proponuje duzo Chai'u z Tchibo** - to bedzie dobry wydatek na troche-hinduski produkt. Sprawi Wam przyjemnosc i nie bedzie udawal czegos czym nie jest. "Shantaram" to inspirowana biografią autora historia czlowieka pogubionego i czlowieka bezsensownego. Uciekl z wiezienia za napady za bronia by wyladowac w Bombaju i od razu wmieszac sie w kolorowy tlum. Napisana kwiecistym jezykiem, idealizujaca slumsy trzeciego swiata i pelna pretensjonalych pseudo-filozoficznych wykladow, to jedna z najwiekszych strat czasu jakie ostatnio sama sobie zaoferowalam. 800 stron i czas, ktorego juz nikt mi nie odda. Podobno sa plotki o ekranizacj. Mam nadzieje, ze bedzie to jeden z tych nielicznych przypadkow w ktorych film jest lepszy od oryginalu. Ale w przypadku "Shantaramu" to naprawde zadne wyzwanie.Historia jest zawila i skomplikowana, ale nie ma tu jako-takiego watku przewodniego. Glowny bohater rzucany jest w wir przeroznych, nie zawsze polaczonych ze soba w przekonujacy sposob wydarzen. Przytlaczajaca ilosc przymiotnikow i wybujale opisy, nie wnoszace nic nowego do historii, to chyba najlepszy opis na styl pisarstwa Gregory'ego Davida Robertsa, autora ksiazki. Zdania w stylu "warknalem wrogo przez zacisniete zeby" sa czeste, a "spojrzalem w oczy zielone jak rajskie laguny w promieniach zachodzacego nad zlocisto-chmurnym niebem, odwaznego slonca" to wlasciwie najmniej skomplikowana metafora uzyta w ksiazce. Jest tez pseudo-filozofia, pseudo-moralitety i pseudo-guru. Posluze sie cytatem, bo nie sposob tej pretensjonalnosci opisac:
"“I don’t know what frightens me more, the power that crushes us or our endless ability to endure it" albo "Tyle tylko, że dusza nie zna kultury. Nie zna narodu. Nie ma koloru, akcentu ani tradycji. Dusza jest wieczna. Dusza jest jedna. A kiedy serce przeżywa chwilę prawdy i smutku, duszy nie da się uspokoić"
Wlasnie przeczytalam, ze "Shantaram" to druga w kolejnosci powiesc z zaplanowanych czterech z cyklu. Na razie jedyna napisana, ale autor intensywnie pracuje nad sequelem. Chyba czas na zakupy harbaciano-swieczkowe.

*Shantaram, Gregory David Roberts, wydawnictwo Swiat Ksiazki
** Tchibo Lakhimpur Chai jest jednym z lepszych gotowych herbat typu Chai, z jakim sie dotad spotkalam. Polecam go bardzo bardzo bardzo wszystkim, ktorzy lubia chai i herbate w ogole.