sobota, 14 czerwca 2008

Pakuje sie

Pakowanie ma wiele stron. Wszystkie one jednak sa w pewnym sensie do siebie podobne - sa zle. Jedyna pozytywna strona pakowania ujawnia sie nam kiedy pakowanie oznacza powrot do domu. Jesli jednak pakowanie oznacza powrot czesci rzeczy do domu, przeprowadzke czesci gdzies indziej i oddanie jeszcze innej porcji komus innemu, to wtedy ten pozytywny aspekt gdzies sie gubi. Sa jednak trzy najgorsze na swiecie elementy pakowania.
Pierwszym jest zdanie sobie sprawy, ze nie da rady spakowac ostatniego roku zycia do dwoch kartonow i dwoch walizek. Ja mam wtedy tendencje do wycieczki w kierunku najblizszego Starbuck's i udawaniu ze problem nie istnieje - moze w czasie kiedy ja sie ciesze swoim latte, wszystkie moje ciuchy spadna o dwa rozmiary, zeszyty nagle bede 16-kartkowe a ksiazki beda malymi audiobookami i zapomnialam ze wszystkie sa na moim hard drive'ie. Niestety jeszcze sie to nie zdarzylo. Chociaz przysiegam, ze zimowe ciuchy bardzo sie staraly - plaszcz wydawal sie jakis taki mniejszy.
Drugi problem pakowanie dzieli z rozpakowywaniem. Ten problem klaruje nam sie gdy wszystkie duze elementy sa juz grzecznie poukladane w walizkach, wszystkie buty sa juz powypychane skarpetkami, wszystkie podreczniki leza na dnie, a szafa stoi pusta. Wtedy przychodzi czas pakowania tzw. dupereli, a one mimo ze zajmuja malo miejsca sa bardzo czasochlonne. Zanim ulozy sie wszystkie kolczyki, zanim wszystkie przybory papiernicze i cale zestawy do makijazu wyladuja w walizce przychodzi kryzys. Bo w koncu przeciez "te male rzeczy nie zajma az tyle czasu". A gdy przychodzi do przygotowywania ich do podrozy, to nagle sie okazuje, ze sie nigdzie juz nie mieszcza.
Trzeci problem pakowania nie ma natomiast nic wspolnego z powierzchnia, objetoscia i zadnymi innymi bezosobowymi parametrami. Trzeci problem to emocjonalny problem sciagania wszystkiego ze scian. Nagle ten pokoj, ktory byl przed chwila naszym wlasnym miejscem na ziemi traci wszystko to, co bylo w nim "nasze" i oswojone. Puste polki, biale sciany i kartony na podlodze dopelniajace obrazu, zawsze wprawiaja w lekki smutek. Nawet jesli nie byl to najlepszy pokoj na ziemi, jesli wspomnienia i uczucia mielismy mieszane, to sciaganie zdjec ze scian i pakowanie ich do walizek zmusza do zastanowienia sie nad soba i czasem spedzonym w tym miejscu.
A potem zamyka sie za soba drzwi i zostawia pomieszczenie w opiece kolejnego wlasciciela.

(a poza tym, to we wtorek wracam. i do tego czasu bede miala juz obejrzana czwarty sezon desperatow!)

Brak komentarzy: