poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Buch

Buch i koniec sierpnia. Czas oszalal.

Ja nie mam na moim pieknym, fioletowym Vaio programu antywirusowego, wiec sie nie udzielam ze swojego zacisza wirtualnego. Ale Guru mowi, ze mi to dzis zalatwi. Nie ma jak zdalna mozliwosc obslugi komputera. Ja w Polsce, on w Anglii a program on mi wrzuci na komputer. Swiat oszalal.

Chce miec ladne paznokcie, wiec je pomaluje. To jest problem na ktory moge cos zaradzic. Na cala mase problemow wplywu nie mam. Mam za to herbate i satysfakcje, ze w koncu sa wakacje i to na dodatek w koncu jestem w domu.


wtorek, 18 sierpnia 2009

Gańba

Profesor Swadzba powiedzialby: Wstyd i ganba! Zeby tyle czasu cicho siedziec i na blogu nic nie pisac?

Na usprawiedliwienie mam brak internetu w okolicy. Ostatnio mialam internet na wlasnosc w pierwszej polowie czerwca, a potem sie zrobilam tak mobilna, ze nawet mobilny internet nie nadazyl. Hiszpania, Morsko, Warszawa, w miedzyczasie Bristol (zapomnialam o Devon, Londynie i Oxfordzie. damnit) i tak latam jak nietoperz z popsutym gpsem. Ale moze we wrzesniu badz w pazdzierniku powroce w glorii i chwale.

A teraz ide PRowac bo tym sie zajmuje. *tlum szaleje*. Calymi dniami. *tlum szaleje nie do opisania*. W stolicy. *tlum pada w swym szalenstwie i ekscytacji juz nie powstaje*. Skonczy sie tym, ze tez bede mowic "zrobilismy"

Guru przyjezdza w piatek. A Cicik ma sie dobrze, gdyby ktos sie martwil. Jest piekny, puchaty i okraglutki jak jego ulubione morelki. Az by sie ja chcialo zamiziac do plaskosci.