środa, 24 listopada 2010

Finlandia, neorealizm i Oxford

Dzis jest zimny dzien i chyba czas pogodzic sie z mysla, ze zima juz nadeszla. Wiesc niesie, ze Centralna Europa powitala dzisiaj snieg i ze snieg ten ma teraz odwiedzac te czesc swiata regularnie. Wlasciwie mogloby byc gorzej - moglibysmy mieszkac w okolicach Kola Polarnego i mieszkac pol roku w ciemnosci. A przynajmniej przez kilka miesiecy. Niefajnie jest byc Finem - tam w niektorych miejscach jest ciemno przez 51 dni w roku. I mieszkaja tam coniektorzy szalency. Cos mi mowi, ze Sw. Mikolaj moze byc jednym z nich. Na pocieszenie potem to samo slonko, ktore ich opuszcza wraca, zeby przez 73 dni im swiecic. I jak tu mowic o umiarze w naturze? I jak tu sie dziwic, ze Finowie to taki dziwny narod?

Jak widzicie moja wiedza dotyczaca NeoRealizmu (czy tez strukturalnego realizmu) osiagnela juz granice Kola Polarnego. Zamiast zaglebiac teorie Waltza, Walta i Wendta (serio) czytam o reniferach. Niech zyje wikipedia, zrodlo wszelkiej wiedzy - od polnocnego slonca po teorie balansu wladzy! Dowiedzialam sie tez dzisiaj, ze najpopularniejszym finskim drinkiem jest Salmiakki Koskenkorva - polaczenie wodki z lukrecja. Coz, dziwni ci Finowie.

Jutro mam za to ambitny plan skonczenia czytania i rozpoczecia akcji Pisanie Eseju. A przynajmniej Planowanie eseju. Jutro przyjdzie tez nowy vegbox i juz sie martwie, ze znowu dostane jarmuz. Co ja zrobie z ta cala kapusta? Czy ktos ma jakies pomysly jak wykorzystac jarmuz w ilosciach zupelnie nie przystajacych do moich rozmiarow? Pesto z jarmuzu? Hmm, to wlasciwie brzmi calkiem niezle...

Na koniec bedzie wycieczka Aleja Wspomnien, prosto na Port Meadow w Oxfordzie. Melduje, ze Oxford ma sie dobrze i mimo, ze teskni za mna nieziemsko (tak mi wyszeptal na uszko), to daje sobie rade. Co ma sobie nie dawac? Tyle lat stoi, to chyba jeszcze postoi. QI Cafe niestety juz nie istnieje i nie jestem w stanie znalezc informacji od kiedy juz jej nie ma. Ale Gardener's Arms ma sie dobrze, St.Giles stoi i nikt jeszcze nie ukradl skurczonych glow z Pitt Rivers. No i Port Meadow nie zmienilo sie wcale - moje drzewo wciaz stoi i wyglada pieknie.

Brak komentarzy: