wtorek, 15 maja 2012

Postęp w pracy i przerwa w audycji

Po krótkiej przerwie w nadawaniu audycji wracamy na fale internetowe. Nie było nas ze względu na przewrotność w polityce cenowej tanich linii lotniczych oraz impulsy nagłe i nieprzewidywalne. Zachciało nam się domowego jedzenia i słoneczka, o którym słyszeliśmy plotki, więc postanowiliśmy wyruszyć w kierunku domu na przedłużony weekend.

Pogoda oczywiście zepsuła się na sam nasz widok. Moja rodzina osiąga szczyty kreatywności jeśli chodzi o żarty i pocieszenia związane z psuciem się pogody na moje przyjazdy do domu. Prawdą jednak jest, że szok klimatyczny raczej mi nie grozi, bo pogoda lata ze mną. Ciekawe ile Ryanair by mnie skasował za taki niewymiarowy bagaż. Dobrze, że nie wiedzą co ze sobą wożę, bo gdybym wiozła deszcz to pewnie liczyliby sobie od litra wody. Słońce jest jasno przeliczalne na energię odnawialną, więc aż strach pomyśleć co pan O'Leary uznałby za satysfakcjonująca go opłatę.

Słonka więc nie było, ale było za to domowe jedzenie w przeróżnych postaciach, rozmowy przy winie do białego rana, marudne koty (pogoda wpływa na ich humorki te)ż i rosnące mini-pory i dynie. Były też oczy Davida Bowie, ale to już zupełnie inna historia.

W czasie mojego krótkiego niepobytu okazalo się, że moja kariera nabrała rozpędu. Dostałam pierwszą pełno-wymiarową wypłatę na moim pełno-wymiarowym etacie, a na biurku czekał mnie karton pełen moich pierwszych wizytówek. Wiem, że wszyscy mówią, że osiemnastka to dorosłość, potem że matura to dorosłość, potem że pierwsze własne pranie, a potem, że wyprowadzenie się z domu, ale to wszystko sie dzieje jakoś tak stopniowo. Osiemnaście lat nas nie zaskakuje, pranie widzieliśmy przecież w domu nie raz a z domu wyprowadzić się można nagle tylko uciekając a nie o tym mowa. Wizytówki to jednak inny rodzaj kroku w "prawdziwe życie". Nawet nie one same są na ten krok dowodem, ale fakt, że zamówiliśmy je bo za dużo osób o nie pytało. Nagle lądują na naszym biurku i okazuje się, że możemy je rozdawać tym wszystkim spragnionym naszego służbowego maila i adresu. Chcecie mi wysłać faks? Proszę bardzo - jestem na to gotowa i mam taki kartonik o wymiarach 8 x 5 cm który Wam to umożliwi. A gdybyście się kiedyś zastanawiali co robię, to ten kartonik też Wam powie. Ciekawe czy teraz będzie z tymi wizytówkami jak z dowodem osobistym - jak tylko go dostałam barmani przestali o niego pytać. Może jednak na moje wizytówki znajdą sie jacyś chętni. Bo jeśli nie, to co ja zrobię z trzystoma wizytówkami...?

Na koniec wbrew pozorom nie będzie zdjęcia mojej wizytówki ani też pogody. Na koniec będzie Faworyt:
Faworyt Faworyt Faworyt

Brak komentarzy: