czwartek, 31 maja 2012

Obama a sprawa polska

Zrobiłam sobie wieczór dla siebie, co generalnie oznacza, że zwróciłam uwagę na zapomniane przeze mnie już dawno paznokcie. Przejrzałam też Marie Claire z tego miesiąca (dziękujcie PE i jego niesamowitym biletom na niesamowite pociągi gdzie od nadmiaru gazet i magazynów aż dostałam wysokiego ciśnienia spowodowanego brakiem zdecydowania). Paznokcie, jak już wielokrotnie chyba wspominałam to najlepszy miernik tego ile mamy czasu dla siebie. Może dla jednych to są włosy a dla innych czas spędzany na makijażu, ale ja wiem, że to niepomalowanie przez dłuższy czas paznokcie świadczą nienalepiej o moim zarządzaniu czasem.

Biorąc pod uwagę, że częściej można mnie przyłapać na czytaniu Economista (lub Polityki, dla zainteresowanych moimi preferencjami na rodzimym rynku magazynów informacyjnych) niż Marie Claire to nie można po moich niepomalowanych paznokciach zbyt dużo sądzić. Czasem zbyt mnie ta cała Polityka wciąga, żeby w tym samym czasie nakładać lakier do paznokci.

Jeśli już jednak przy malowidłach wszelkich jesteśmy, to z cyklu poleceń i recenzji (pierwszy tak post był jakiś czas temu), to lakiery z Inglota mogę polecić Wam w ciemno. Kiedyś byłam purystą i wyznawałam Diora, ale jeśli w jakimkolwiek sklepie w Europie mają więcej niż dwa kolory Diora i te więcej niż dwa kolory nie stoją tam już szósty rok, to proszę dajcie mi znać. Dior odszedł więc w odstawkę, a moje smutne wykupione wszystkie (dwa) kolory stoją na półce z resztą lakierów i są źródłem bardziej marzeń niż inspiracji. Zamiast tego spróbowałam dużo tańszego Inglota i może nie trzyma sie na pazurkach tak, jak Dior to ilość kolorów i to, że pięknie się nakładają powodują, że są warte swojej (niewysokiej ceny). No, i można je dostać w Anglii, więc nie muszę się smucić i martwić nadbagażem.

W tematach czytelniczo-polityczno-historycznych jest oczywiście Ameryka. Ameryka od wielu lat dostarcza mi historyczno-geograficznych rozrywek i miło wiedzieć, że prezydent Obama stanął na wysokości zadania i też mnie rozbawił. Co na ten temat miał do powiedzenia "Economist"? Ano właśnie to miał do powiedzenia. Trudno się nie zgodzić. Ja widzę sprawę pozytywnie - Obama udowodnił, że zasłużył na swojego Pokojowego Nobla - tak zjednoczył naród polski (ze sceną polityczną włącznie!), jak jeszcze nikomu w wolnej Polsce się to nie udalo. Brawo Barack! A Mitt Romney już zaciera swoje republikańskie rączki.

A na koniec z innej beczki będą wieści kulturalne - jeśli będziecie kiedyś w Londynie i będziecie mieć czas i pieniądze to koniecznie kupcie bilety na "War Horse" produkcji National Theatre. Nie oglądajcie tego, co tam Spielberg wykręcił - zobaczcie to na scenie. Dawno tak nie płakałam w teatrze. Zaraz... chyba nigdy tak nie płakałam w teatrze. Wszyscy mówią jaka to piękna sztuka i możecie im wierzyć - to piękna sztuka. Niech Was nie zniechęcą marionetki wszechobecne. To są najlepsze marionetki świata (puśćcie od 9 minuty a resztę na pewno będziecie chcieli obejrzeć). Teraz tylko mi powiedzcie skąd skombinować takiego konia... Hmm...

I już tak całkiem na koniec z okazji tego, że Maman zawita w progi londkowe już pojutrze będzie Maman włoska (kiedy świeciło nad nami włoskie słońce. bo włoskie słońce jest najlepsze)


Mum

Brak komentarzy: