W Anglii nastała piękna pogoda, a ja zamiast sie tym cieszyć i latać w kółko po ogrodzie wrzeszcząc, że jest lato siedzę przed komputerem. To ci hipokryta - najpierw dwa miesiące narzeka na pogodę i marzy o słonku a potem zamyka się przed komputerem. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że muszę pilnować panów którzy wiercą mi dziś dziury w ścianie to latałabym nie tylko po trawniku przy domu (dumnie nazwanym w pierwszym zdaniu ogrodem... he, he, he) ale chyba po całym mieście.
Aż mi się od tej pięknej pogody zamarzył wyjazd na wieś. Czy ktoś ma do pożyczenia jakąś wieś? W skład muszą wchodzić dzikie łączki, trochę drzew i może jakiś strumyczek. Przyznam, że przejazd przez północną Francję spowodował, że chciałabym na tej wsi też zobaczyć bociana, ale jako że jestem realistką to nie będę przesadzać. Może być wieś bez bociana. To jak, są jacyś magnaci wiejscy, którzy mi jutro swojej wsi użyczą?
A wiecie, ze dzisiaj jest Dzień Matki? Pamiętajcie, żeby swojej mamie z tej okazji złożyć życzenia. Albo wysłać kartkę. Ja poszłam na całego i (jak się okazało) wysłałam swojej Mamie kartkę, którą z nią kupowałam. Dobrze, że chociaż życzenia już były oryginalne i moje własne.
Na koniec będzie ucieleśnienie wiosny w postaci szparagów:
1 komentarz:
Ja wsią się mogę podzielić, bo mam jej sporo. Tylko przesadzenie jej na grunt londyński może być trudne.
Prześlij komentarz