Prosze Panstwa mialam nic nie robic od skonczenia sesji/studiow etc, a w rzeczywistosci dzialo sie tyle ze nie jestem w stanie nadazyc z pisaniem. Rozwiazanie jak zwykle nasunelo sie samo - nie pisalam nic i wcale. Ale cukry i kartki z podrozy zbieralam, dowody fotograficzne tez mam, wiec nie jest tak najgorzej.
Wytworzylam tarte czekoladowa (znowu z malinami), ale zanim zdazylam zrobic jej zdjecia, to na talerzu zostaly same okruszki. Teraz prowadze sledztwo w poszukiwaniu sprawcy. Zdjec tarty zatem nie bedzie. Nie bedzie tez zdjec okruszkow.
A propos okruszkow, to moja rodzina znalazla kilka dni temu mala, niespelna 3tygodniowa lesna kune i zaraz rozpoczela dzialania majace Dusicielowi z Bostonu (tak kune nazwano) pomoc w przezyciu bez czworonoznej rodziny. Kuna otrzymala matki zastepcze (az 3), polarowy kocyk i cala mase uwagi i opieki. Jedynie banda ofutrzonych byla maluchem srednio przejeta. W miedzyczasie miedzynarodowy panel specjalistow i doradcow po goraczkowych naradach i poszukiwaniach znalazl lokalna fundacje, ktora przejela opieke nad Dusicielem wczoraj wieczorem. Na swiecie sa jednak ludzie, na ktorych mozna liczyc. Wpisanie w wyszukiwarke "co je kuna" raczej zaprowdzi nas do mrocznych zakamarkow ludzkiej duszy, gdzie wszyscy kunom zle zycza i dziwia sie jak mozna takiego 'szkodnika' w ogole przyjac pod swoj dach. Na szczescie sa jeszcze ludzie (i juz organizacje) ktorym los 'szkodnikow' nie jest obojetny. --> Tutaj <-- znajdziecie wiecej informacji o Fundacji Swiat Zwierzetom. Podobno niedlugo pojawi sie tez notka o Dusicielu z Bostonu.
Poza tym powoli sie pakuje, ale nie chce o tym pisac. Nie dlatego, ze mam juz dosc pakowania ale dlatego ze obecnie nie czuje inspiracji na notke o pakowaniu. Wyprowadzki, kartony i walizki maja dla mnie szczegolne znaczenie i zeby oddac ich prawdziwa nature na blogu, musze czuc presje pakowania. Bez presji nie ma szans zebyscie zrozumieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz