poniedziałek, 17 maja 2010

Czas i deficyty demokratyczne

Czas nie jest ostatnio moim dobrym przyjecielem i ciagle robi mi jakies numery. Na przyklad jednego dnia rano wydawalo mi sie ze jest piatek, a wieczorem myslalam ze jest niedziela. Poza tym ze mylilam sie w obu przypadkach, w mym rozumowaniu brakowalo tez logiki, bo w ani jednym momencie nie czulam zeby byla sobota. Podobno obiektywnie byla sobota, ale przyznam ze nie robi mi to zadnej roznicy. Sobote zgubilam na rzecz 1.5 piatku i 1.5 niedzieli.

Ostatnio zyje Unia Europejska. Unia Europejska jem i oddycham. Unia zasypiam i Unia sie budze. Chyba dawno nie mialam egzaminow bo zapomnialam jak to jest miec obsesje na tematy akademickie. Nie zrozumcie mnie zle - ja Unie kocham i marze o tym zeby kiedys odwiedzic Bruksele (swoja droga podejrzewam ze jestem jedna jedyna osoba na calym swiecie ktora jest w stanie to o sobie powiedziec. Belgium? Who the f**k would want to go to Belgium? jak to mowili w In Bruges), ale nauka tez powinna miec swoje granice. Przedwczoraj zapytana czy rozwiazalam problem deficytu demokratycznego w UE odpowiedzialam, ze okazuje sie ze tego deficytu w ogole moze nie byc. Tak, Michelle Cini (fanfary, czerwony dywan, Barroso z kwiatami) bylaby ze mnie dumna. Oto kobieta ktora jednym zdaniem rozwiazala deficyt demokratyczny - deficytu nie ma. Moze sesja jest jak z etapami ciezkiej choroby - zaczyna sie od "wyparcia"? Ja w kazdym razie wyparlam deficyt.

Guru ma dzisiaj urodziny i niestety ma tez egzamin.Czyli Guru jest stare i madre, jak na Guru w koncu przystalo. Ja tu siedze i marudze a niektorzy musza sie zmierzyc ze swoimi demonami az osiem razy. Moje dwa egzaminy wypadaja przy tym dosc blado i mizernie.

Mam wielkie i szeroko-zakrojone plany na 27 maja i pozniej. Bede lezec i czytac, pic koktaile, pojde na Seks w Wielkim Miescie 2, pojde na babskie zakupy z Nicky, pojade nad morze, porobie zdjecia i bede piec muffiny. Dobrze wiedziec ze zycie sie na sesji nie konczy.

Brak komentarzy: