Wywialo mnie (prawie doslownie) w okolice morskie, do pieknego Devon. Tym razem widzialam ze mieszkaja tu tez jacys inni ludzie, a nie tylko Guru i jego rodzina. Jest slonce, jest wiosna (wszedzie dookola kolorowe ogrody), plaza, morze i wiatr tez sa. Devon jak sie patrzy. Tylko herbatnikow brakuje, bo herbaty mam na hektolitry.
Guru mysli, ze sie grzecznie ucze ale prawda jest taka, ze jakos nie moge sie zebrac w sobie. Slonce mnie rozprasza i wolalabym pojsc na spacer niz zastanawiac sie nad tym dlaczego coraz mniej osob chodzi glosowac we wspolczesnych demokracjach.
Zamiast tego udaje, ze sie ucze hiszpanskiego i nawet udalo mi sie dzieki temu udawaniu zrozumiec troszke wiecej niz na samych lekcjach. Tylko Moony'ego brakuje, zeby mnie przepytal... Och trudno.
Sni mi sie ciagle, ze nikt mnie nie lubi. Co na to Freud? Ide zapytac najblizszego psychologa. Moze porzuci te nudne statystyki i wezmie mnie na spacer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz