poniedziałek, 16 marca 2009

Weekendy sa super

Bal mnie nie pozarl, o nie. Cisza nastapila z wielu powodow, ale przyznam ze zaden na moment obecny nie wydaje sie wystarczajaco ciekawy zeby zostac opisanym w notce. Ciekawe jest za to to, ze zupelnie bez zapowiedzi wpadlam dzisiaj do Walii. Ponad dwa lata mnie tam nie bylo i tu nagle jeden telefon i ... juz bylam na lunchu w Llanvihangel. A potem spacer po dolinkach i wsrod owieczek i zycie bylo dobre. Szczegolnie ze dookola byly same zonkile i krokusy. A na niebie ani jednej chmurki.

Bylam tez wczoraj w ciemni i wywolywalam film po ponad dwoch latach. Wyszedl mi w sumie weekend powrotow na stare smieci w nowych odslonach. Okazalo sie, ze nie tylko guru lubi fotografie, ale i fotografia lubi guru. Jak na kogos kto byl drugi raz w zyciu w ciemni zachowywal sie niesamowice pewnie, co mnie niestety na poczatku rozbilo i wytracilo z rownowagi i (jak sie okazalo zupelnie falszywego) poczucia wyzszosci. Zycie mi pokazalo, ale na szczescie pokazalo w dosyc przyjemny sposob, ze jeszcze przede mna wiele niespodzianek. Glownie na temat mojej wlasnej osoby i samo-postrzegania.

Jednak NEWSem weekendu jest jego koniec: wraz z koncem weekendu przychodzi czas ze mozna powiedziec iz moja najlepsza i najukochansza Maman bedzie tutaj juz pojutrze!

Brak komentarzy: