środa, 11 marca 2009

Ide na bal

Denerwuje mnie, kiedy jestem w stanie przewidziec, ze ktos mnie rozczaruje. Bo to znaczy ze sie nastwilam na rozczarowanie i ... bedac rozczarowana nie zostalam rozczarowana (chyba 'mile zaskoczona' jest poprawna forma w tym przypadku). Moze na pierwszy rzut oka ma to sredni sens, ale po glebszym zastanowieniu wiekszosc swiata by sie ze mna zgodzila.

Ide na bal i osobiscie ma zamiar sie dobrze bawic. A reszta swiata mnie moze cmoknac ewentualnie w moje male, sliczne uszy.

Za 11 dni do domu. Dobrze, bo Anglia w calej swojej wiosnie i atrakcyjnosci jednak momentami bywa meczaca.

Brak komentarzy: