wtorek, 10 marca 2009

Grad i nic-nie-robienie

Ostatnie osiem tygodni czytalam, czytalam i czytalam. Kiedy nie czytalam udzielalam sie towarzysko mniej lub bardziej. I nagle przyszedl poniedzialek, tydzien 19 roku akademickiego 2008/2009 i okazuje sie, ze w tym tygodniu zamiast 380 stron do przeczytania mam tylko 40. I ze wieczorem wszyscy sie ucza, a ja nie mam nic do roboty. Nikt nawet nie chcial ze mna jakiegos filmu obejrzec.

Wczoraj za to bylam na plazy (chor krzyczy"znowu?!"). Wialo jakby sie cala wioska powiesila a na dodatek z nieba wypluwalo zaby, ryby i inne krowy morskie, przekladane od czasu do czasu gradem. A guru i spolka fik do wody i juz ich nie bylo. Na swiecie jest cala masa popaprancow i wcale mi to nie przeszkadza. Pytanie brzmi kto jest bardziej szalony - oni w tych warunkach w wodzie czy ja, jadaca dla towarzystwa? Nie odpowiadajcie prosze. To bylo swietne
popoludnie.

A kiedy na chwile przestalo lac zrobilam w sumie 6 zdjec i nie wyszlo tak naprawde ani jedno - palce mi zdretwialy zanim zdazylam cokolwiek w aparacie nastawic.


Brak komentarzy: