poniedziałek, 3 października 2011

Blog: wersja Londkowa

Wymienilam Karton na Londek. Teraz jestem jedna z dwunastu milionow. Wielkie miasto (podogno najwieksze na tym kontynencie, ale nie mierzylam) powitalo mnie sloncem i mieszkaniem duzo wiekszym niz pamietalam. Powitalo mnie tez panem Lazda i razem stwierdzilismy, ze ostatnio tak blisko siebie mieszkalismy piec lat temu. Chyba sie starzeje, bo mam sasiadow do ktorych po pieciu latach wrocilam. Wtedy mieszkalismy na tej samej ulicy a teraz dzieli nas jedna ulica. Ulica jest iscie Londkowa - ma przynajmniej 72 pasy i dwa przejscia dla pieszych. Samochody (rozne) pedza nia tysiace mil na godzine. W naszym poprzednim miejscu zamieszkania nie bylo nigdzie ani jednej takiej ulicy i ani jednego przejscia podziemnego. Byly za to puby i college i tez bylo pieknie.

Czy w Londku jest pieknie? Nie bede oszukiwac, ze na razie nie wiem. Pogoda byla piekna i taras na dachu budynku gdzie pracuje od dzisiaj (!!!) tez byl piekny. Widzialam z niego Big Bena i Westminster Abbey. No i London Eye, na ktorym ciagle nie bylam. Teraz caly Londek stoi przede mna otwotrem i planuje byc wszedzie. Nabylam Ostryge i bede smigac metrem w te i spowrotem. Dumbledore sie mial fajnie, bo mial mape metra na kolanie, a mnie musi wystarczyc wersja na iPku, albo calkiem retro czyli na papierze. Ale damy rade - jesli nie zniechecila nas Ikea na Wembley w niedziele, to juz niz nas nie zniecheci.

*Ikea byla przezyciem paskudnym. W wielkiej Ikei okolo 6 milionow ludzi probowalo kupic polke na ksiazki Billy, a nastepne cztery sofe Ektrop. Jedyne co mnie powstrzymalo przed wrzeszczeniem w tym tlumie "LET ME OUT!" na cale gardlo to wspomnienie reklamy Ikei z kotami, ktora krecono w tej Ikei wlasnie. Myslalam o Citku i zaraz swiat byl lepszy, a Londek mniej zatloczony i jakis taki bardziej miekki.

Brak komentarzy: