wtorek, 19 lipca 2011

Sernik i inne pozytywne wibracje

Przyzwyczajam sie do statystyki poprzez obliczanie ile procent pracy magisterskiej mam juz napisane. Nie ma sie czym chwalic, ale z drugiej strony 27% jest lepsze niz nic, prawda? Od 27% juz tylko rzut beretem (z antenka) do jednej trzeciej. Taka statystyke umiem i lubie, bo to jest pozytywna statystyka.

Pozytywne jest tez to, ze za dwa tygodnie bede w domu. Tam wszystkie statystyki swiata wydaja sie mniej straszne. A poza tym bede te statystyki pokonywac w cieniu bluszczu na tarasie. Bedzie pieknie.

Rownie pozytywny jest tez sernik, ktory wytworzylam w zeszlym tygodniu (nawet chyba juz o nim wspominalam). Brownie juz umiem, muffinow nie lubie, torty mi duzo mniej straszne a truskawki w zalaly sklepy. Logicznym wnioskiem z tej sytuacji bylo wytworzenie mojego pierwszego w zyciu sernika. Nie bede oszukiwac, ze mi wyszedl. Moze nie wygladal jak oryginal, ze wspomnianej w poprzednim poscie ksiazki Cake Days, to smakowal dokladnie tak, jak na oryginalnym zdjeciu wygladal. Zuzylam do niego wiecej sera nic jestescie sobie w stanie wyobrazic i na dodatek bylo w nim mascarpone. O, i bita smietana. I caly cukier swiata. A potem temu wszystkiemu zrobilam saune w piekarniku, bo zanurzylam to w wodzie. Nie wiem jak sie oficjalnie taka metoda pieczenia nazywa, ale powinna sienazywac sauna. Pracochlonne sa takie serniki, ale uwierzcie mi - warto bylo. Mniam, mniam.
Prosze oto ciasto:



Guru mial wczoraj pierwsza lekcje polskiego nie-ze-mna. Razem poddalismy sie juz dawno temu, bo moja znajomosc rodzimej gramatyki byla zbyt ograniczona, a nie mam zadnego podrecznika do gramatyki w domu. Poza tym nie moglam sie nie smiac slyszac "Pshepłasham. Nje mówie popolsku. Iestem angielski". Tak, mozecie sobie wyobrazic moja powazna mine. Od wczoraj chyba juz ze dwanascie razy sie sobie przedstawilismy i ze cztery razy musialam tlumaczyc, ze ja nie "Pan", jak juz to "Pani, a tak w ogole to ja jestem "Ty". Jeszcze bedzie ciekawie, nawet jesli tylko miny Guru przy probach wymowy roznicy miedzy 'c', 'ć' i 'czy' beda nam dostarczac rozrywki, o samych rozmowach juz nie wspominajac.

Brak komentarzy: