poniedziałek, 3 listopada 2008

CzPE

Oj juz baaardzo dawno nie pisalam, w pokoju mam balagan wielki i niemilosiernie wypalzajacy na korytarz, krzeslo nabyte dopiero wczoraj juz zaczelo sluzyc za garderobe, a wokol pietrza sie lyzeczki po herbacie z mlekiem. Wszystko to jest bardzo symptomatyczne i moze swiadczyc tylko o jednym ... Nadszedl Czas Pisania Esejow. Czas Pisania Esejow cechuje sie totalnym zastojem zycia w godzinach dziennych i aktywnym ogladaniem filmow (tudziez House'a) w godzinach wieczornych. To drugie czesto przeciaga sie do skandalicznych godzin nocnych. Elementem charakterystycznym Czasu Pisania Esejow jest rowniez spozywana przeze mnie ilosc niezdrowego jedzenia - zaczynajac od tabliczki czekolady dziennie przez pizze z duza iloscia ketchupu po zupki z kubka. Wszystko to zapijam herbata, bo jest ona cecha stala dla CzPE. Poranki zaczynam ogladajac spoty wyborcze Baracka Obamy i Johna McCaina, a wieczorem sprawdzam czy ilosc slow w eseju pozostawionym przed kolacja ciagle sie zgadza. I moge przysiac ze bywa iz w czasie CzPE jakies zle chochliki podrzucaja mi dodatkowe slowa do moich prac. W nocy snia mi sie ksiazki o jakze seksownych tytulach: "International Relations", "Globalisation of Civil Society", "Order in World Politics", a Machiavelli krzyczy - "Jestem WSZEDZIE! Gdzie sie nie obrocisz tam zobaczysz MNIE!". Dobrze, ze Czas Pisania Esejow zdarza sie tylko jakies 16 razy w roku, bo gdybym jak w Oxfordzie miala go powtarzac co tydzien, to juz dawno byscie nie mogli cieszyc sie moimi blogowymi zmaganiami o nie.

U, a jakby sie ktos zastanawial to pisze teraz esej pt. "There is no such thing as international society. Discuss". I wbrew pozorom nie wiecie jak brzmi odpowiedz, bo pytanie jest podchwytliwe. Gdybym to wiedziala przedwczoraj to wybralabym inny temat. Teraz za pozno.

Cos mi mowi (chyba moj stopnialy umysl), ze czas do lozeczka. Mniam, mniam.

Brak komentarzy: