piątek, 7 września 2012

W biegu (jak ten czas)

Krucho coś z czasem w ostatnich tygodniach. Jak tak dalej pójdzie, to dołączę do tych zbyt zajętych na czytanie książek. Nie, nie, nie. Do nich nie planuję dołączać dopóki jeszcze mam na tyle oczu żeby widzieć literki bez pomocy lupy. A potem będzie mi czytał mój Kindle na głos, więc też będę czytać.

Widziałam wczoraj jak ktoś kupował zapachowy spray do poduszki. A zawsze zastanawiałam się jak wygląda potencjalny nabywca zapachowych spray'ów do poduszek. Właściwie wyglądał(a) normalnie. W życiu byście nie podejrzewali, że kupuje perfumy do pościeli.

Zdjęć też coś ostatnio nie było, ale obiecuję się poprawić. Na razie będą maliny i brzoskwinie z domu (już przez niektórych widziane dawno)

Peaches Raspberries

1 komentarz:

Limonka pisze...

O tak. Czas cierpi ostatnio na hiperaktywnosc. Trudno za nim nadazyc. Ale za to maliny i reszta dzialaja kojaco.