wtorek, 11 września 2012

Pierwsze prawo termodynamiki emocjonalnej

Spałam już trzy razy w nowym mieszkaniu, mogę sobie więc pozwolić na kilka spostrzeżeń.

Droga do pracy zajęła mi niemożliwe pół godziny. Pół godziny do samego serca stolicy Europy (nie, nie mówimy o Tobie, Brukselo). Znaczyło to, że przeczytałam jeden a nie dwa i pół rozdziały książki, ale mogłam za to dwadzieścia minut dłużej spać. Gdybym była odważna pospałabym jeszcze trochę, ale na to mi wewnętrzna potrzeba punktualności nie pozwoliła.

Problem pojawił się w drodze powrotnej. Biuro opuszczałam zła jak nigdy (no, raz wcześniej mi się tak zdarzyło) i okazało się, że dom był zbyt blisko, żeby złość przechodzić i wkroczyć do nowego mieszkania odświeżonym i nie-zdenerwowanym. A jakby tego było mało, to nie miałam w mieszkaniu NIC do posprzątania. Nic tak nie pomaga na profesjonalne frustracje, jak naczynia do pozmywania, albo okno do umycia. Równie dobry jest tylko szybki spacer z psem albo godzina z gliną i glazurą. Mam też wrażenie, że szybki, intensywny galop zadziałałby jak magiczny eliksir. Dobrze, że ja jestem taka elastyczna - na razie myję okna, a na psy do zachodzenia, garnki do ulepienia i własne konie do zabiegania na śmierć jeszcze przyjdzie czas. Ewentualnie zawsze mogę się zapisać na kick-boxing. Będę sobie wtedy wyobrażać tego, który mnie zdenerwował i też mi pomoże.

Brak okien (psa, gliny, konia, worka do bicia) spowodował, że najpierw zalałam potokiem słów Nadzieję Światowej Fotografii (to nowa ksywka), potem podobnym tylko bardziej brutalnie szczerym potokiem uraczyłam Dobrze Zapowiadającego Się Prawnika, a potem napisałam epopeje o moim dniu w pracy do niezastąpionej Maman (ona ma ksywkę nie odnoszącą się do przyszłości. Maman była, jest i będzie Maman). Teraz piszę ekshibicjonistyczą część epopei tutaj.

Plotka głosi, że na złość dobre jest robienie własnego chleba. Dajcie mi drożdże a jeszcze będę sprzedawać rano przed pracą bagietki. Kiedyś lepiłam złe skorupy, teraz będę piec złe chleby. Jak się okazuje pierwszą zasadę termodynamiki można też zastosować do rzeczy dużo mniej fizycznych. Kto by pomyślał, ze po tylu latach ciepło wspomnę Pania Ficek..?

Na koniec będzie fotel na ulicy, czyli coś z zupełnie innej beczki:

ChelseaChair

1 komentarz:

Limonka pisze...

Ha, ha. Wiem, ze sprawa jest powazna. Za krotka droga do domu moze byc problemem. Czyli musisz znalezc jakis objazd. Najlepiej z herbata i ciasteczkami.