Poza tym zaplatana w polityke biura postanowilam sie z niej odplatac. Przezylam we wtorek katharsis po rozmowie z sekretariatem. Sekretariat uszu nadstawia, slucha i nie ma problemu z przekazywaniem dalej. Wszyscy lubia plotki i to kolejny dowod na to, ze zycie jest jak szkola, a szkola jest jak zycie (patrz post ponizej). Najwazniejsze to byc ponad plotki. Jak wiadomo, mnie to nawet fiordy z reki jedza, a jak wchodze do lasu to wszystkie sarenki sie zlatuja zeby sie pomiziac, wiec jedynym rozwiazaniem jest byc ponad to wszystko. Zreszta - gdyby Wam fiordy z reki jadly tez byscie doszli do wniosku ze nie warto sie przejmowac. Zadatki na celebryte to ja zdecydowanie mam - srodowisko najblizsze i to calkiem najdalsze lubi sobie o mnie porozmawiac. Gorzej, ze ja nie mam ochoty na swoj temat udzielac informacji. Viva! raczej nie otrzymalaby od mnie informacji o tym jaki lubie papier toaletowy w piatki a jaki w soboty. I co to z tymi fiordami.
Wnioski sa proste - dzieci uwazajcie na okolicznosci. Sarenki w lesie Was nie wystawia do wiatru i raczej maja lepsze rzeczy do roboty niz generowanie plotek na Wasz temat. Biuro jednak... Az by sie chcialo zaspiewac, ze "Dookola dzungla" (wiem, ze porownanie jest banalne i naduzywane).
Lepiej snic przygody ukladu nerwowego nad lasagne domowej roboty i dobrym winem.
Neuron moze i jest fajny, ale fajniejszy sa zdjecia. O maszynie, ktora robi "cyk" bedzie nastepnym razem. Na razie owej produkt maszyny:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz