piątek, 10 grudnia 2010

To Bristol


... chociaz wyglada jak Narnia.

Jeden esej napisalam, siadlam do drugiego. Poza tym nauczylam sie w tym tygodniu naprawiac boiler, robic sos do niedzielnego lunchu (a'la roast) oraz chodzic po angielskim lodzie (jest podobny do naszego). Mam juz kupione prawie wszystkie prezenty Swiateczne i mam choinke. A wieczorem bede robic piernikowe muffiny. Eseje na razie nigdzie nie uciekna.

Brak komentarzy: