Po dlugiej i jakze obfitujacej w wydarzenia przerwie powracam w ten blogowy balagan z postanowieniem mocnej poprawy wydajnosci i przede wszystkim regularnosci. Internet nigdy nie byl w miesiacach letnich moja mocna strona, ale im na dworze zimniej tym czesciej tu zagladam. Poza tym trzeba dodac, ze moja nieustajaca mobilnosc w regularnym pisaniu nie pomaga. Jasne, w dobie wszystkiego mobilnego polaczenie z www nie trudno znalezc, ale jakos mi sie nie widzi pisanie na iPodzie. Chyba jestem jednak dzieckiem XX a nie XXI wieku.
Nie bede streszczac tych tygodni kiedy mnie nie bylo, bo swiat, czas i cala reszta poszla naprzod. Swiat zreszta poszedl tak ogromnie naprzod ze czasem go nie poznaje. Kiedy juz wydawalo Wam sie, ze niektore kwestie dalej zajsc nie moga - te z uporem robia kolejny krok. I tak wlasnie swiat idzie. Nie zawsze w dobrym kierunku. Nie wszyscy mamy wbudowane w decyzje zyciowe GPSy.
Ale, nie, nie nie - u mnie wszystko calkiem dobrze i nie narzekam. To sa raczej obserwacje ogolno-srodowiskowe, niemajace wiele ze mna wspolnego. Ja jestem lekko opalona, zadowolona i uzbrojona w nowy plaszcz na jesien. Niedlugo bede tez zaopatrzona w nowe sztyblety i bede smigac po polach i padokach.
Na koniec zdjecie - jedno z wielu juz przerobionych. Wiecej jest tych nieprzerobionych, ale powoli sie przez nie przebije.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz