poniedziałek, 23 lutego 2009

Barcelona, Oscary i eseje

Vicky Cristina Barcelona mnie urzeklo hiszpanskim i Penelope Cruz. Nie wiedzialam, ze to jest w ogole mozliwe. Jak Penelope pojechala kilka razy po hiszpansku, to chcialam sie z nia zamienic miejscami. Kiedys tez tak bede hablac, jak najeta. Moze nie bede miala tego typu tendencji destrukcyjnych, ale bede tak nawijac.

Na razie srednio sie jestem w stanie wyslowic w ojczystym jezyku i slowo 'factor' mnie dzisiaj rozlozylo lingwistycznie, bo nie mialam najmniejszego pojecia jak je przetlumaczyc, zeby oddac sens. Wstyd i ganba, bo zalegla na bezprzewodowym Skype cisza i cale 1600 km jakie mnie dzielilo od drugiej strony az wibrowalo wstydem. Nie podpowiadajcie mi, bo juz sama wiem.


Oscary wlasnie zaczeli rozdawac. Ja na razie niestety wiem tylko co, kto ma ubrane. Kate Winslet na granatowo, Sarah Jessica Parker w bieli (podobno to hit czerwonego dywanu w tym roku), Brad i Angelina w klasycznej czerni. A Anne Hathaway w bizuterii w
artej milion dolarow. Kryzys finansowy nie dosiegnal podobno Hollywood. A za chwile Hugh Jackman wkroczy na scene i bedzie sobie miejmy nadzieje radzil z trudnym zdaniem prezentera. Och, to wszystko jest bardzo ekscytujace.

Jeszcze w tytule sa eseje, ale wolalabym pisac o ciasteczkach. Eseje jednak napisane byc musza i nic mnie nie usprawiedliwa. Omawiam czynniki wplywajace na zmiany poziomu politycznej tolerancji wobec homoseksualnych mniejszosci w Stanach. Jest ktos chetny do pomocy?

A na koniec kotka ktora spotkalam na spacerze wczoraj. Swiatlo bylo piekne, modelka chetna do wspolpracy i czesc zdjeci wyszla zadowajalaca. Wiosenne slonce jednak nie ma sobie rownych.

Brak komentarzy: