czwartek, 13 marca 2014

Znikające samoloty, pokaźna cząsteczka i latarnik

Ile to już razy ogłaszałam porażkę blogową i mocne postanowienie poprawy? Mniej więcej taki ze mnie blogger, jak katolik - nieudany.

Nieważne - dzisiaj będzie update w starym stylu zlepku przemyśleń na różne tematy.

Temat pierwszy - świat zgubił w sobotę samolot. To spowodowało całą masę przemyśleń z mojej strony. Duża część z nich krążyła i krąży wokół bezpieczeństwa w lotnictwie cywilnym. Każdy lot to dla mnie powód do dumy: dałam radę bez załamania nerwowego. Udało mi się przeczytać dwie strony książki? Sukces na miarę skończonego maratonu! Wsadziłam słuchawki do uszu i przesłuchałam całą piosenkę bez sprawdzania dźwięku silników? Osiągnięcie na skalę sklonowania owcy Dolly! Zjadłam zrobioną przez Mamę kanapkę? Równie dobrze mogłabym wylądować na księżycu - duma byłaby podobna. Ale nie o tym miałam pisać. Samolot zgubił się prawie tydzień temu i ciągle nie ma po nim śladu. Patrzcie jaki wielki jest świat, skoro udało nam się zgubić 73.9 metrów i 330 ton (!!) samolotu. Ile musi na świecie być wody i ile jeszcze nie wiemy skoro zgubiliśmy coś takich rozmiarów i to na dodatek coś ciągle podłączonego do komunikacji z całą masą ludzi. Szuka tego samolotu ponad 40 statków, podobna liczba sprzętu powietrznego i bliżej niepoliczona ilość ludzi z całej Azji południowo-wschodniej. A na co dzień idziemy rano do pracy, robimy zakupy, i załatwiamy nasze sprawy tak, jakbyśmy już wszystko o wszystkim wiedzieli. Kto by pomyślał, że można zgubić samolot! I to na cały tydzień!

Druga sprawa jest taka, że podobno są na świecie cząsteczki które trzeba obrócić o więcej niż 360 stopni, żeby wyglądały tak samo jak w początkowym położeniu. Nie wiem, jak Wy się z tym czujecie, ale ja nieswojo. Szczególnie, że podobno ja składam się wyłącznie z takich cząsteczek. Jedyny sposób przeprowadzenia w tym kierunku  eksperymentu to obracanie Cecila (zwanego potocznie Czesiem) jako przykładu cząsteczki. Niestety po 360 stopniach wygląda tak, jak przy stopniu zero. Podejrzewam, że może to mieć coś wspólnego z tym, że Czesiu jest raczej pokaźną cząsteczką, ale ta teoria pozostaje na razie niepotwierdzona.

Trzecie przemyślenie jest na temat wyborów do parlamentu europejskiego (wiem co myślicie: "Tylko nie to!", niestety obawiam się, że nigdy nie jeste dalej niż kilka minut myśli od wyborów). Wybory już za 69 dni w Anglii i 72 w Polsce. Lepiej żebyście poszli głosować, bo ostatna frekwencja 24,53% jest powodem do wstydu. Tutaj macie Latarnika Wyborczego jeśli nie macie pojęcia na kogo zagłosować. 

Amen.

Na koniec niech będzie Czesiu Stardust - moja pokaźna cząsteczka z dwoma różnymi oczami. Mały Rebel, Rebel.


1 komentarz:

Limonka pisze...

1) W sprawie samolotu mogę dodać, że mimo tragedii ogromnej, jest ciągle nadzieja, że można zniknąć w tym zinwigilizowanym świecie bez konsekwencji. Czy to się sprawdza na mikro skalę? Oby.
2) W sprawie wyborów. Nie pójście jest obciachem i tyle.
3) w sprawie Czesia zwanego Cecilem. Był, jest i będzie piękny. Z oczami Davida Bowie i z oczami jak toskańskie niebo. Amen