wtorek, 24 stycznia 2012

Obsesje europejskie i dowód, że będzie wiosna

Wydawaloby sie, ze chwilke mnie nie bylo a tu prosze polowa miesiaca minela. Zdazylam w tym czasie spedzic dwa dni w pociagu, kolejny w autokarze, zaliczyc kilka migren, przeczytac 200 kilo gazet i wpasc w panike bezrobocia (mozliwe, ze wszystkie moje osiagniecia sa w jakis misterny sposob powiazane).

Unie Europejska spelnila moje marzenie po raz kolejny - nie tylko dala mi sie poglaskac w formie stazu, ktorego dni sa juz (niestety) policzone, to jeszcze dala mi sie poglaskac osobiscie i zaprosila mnie na sesje plenarna do Strasbourga. No, panie kochany - Unia jest jak najbardziej do glaskania. Ma pelno szklistych i szklanych powierzchni, dywany w laczke, posla Olejniczaka i ... kostki cukru z logo Parlamentu Europejskiego. Pierwszego dnia przyjechalam do pracy firmowym autobusem i pokazano mi gdzie jest kawiarnia. Tam, jak urodzona Francuzka zamowilam sobie croissanta i kawe a do kawy polozono mi na telerzyku kostki cukru z logo PE. Gdyby piorun walnal w cala ta instytucje i wszystkie panele poszly w drzazgi w tym wlasnie momencie, to ja bylabym tymi najbardziej spelnionymi drzazgami w gruzach. Mam cukier z Parlamentu Europejskiego. Cukier. Z parlamentu. Europejskiego. Pal licho te croissanty. Pal licho Barroso naprzeciwko. Pal licho mape Europy z klockow lego (w koncu zaczela sie Dunska prezydencja! A co!). Ja juz wiedzialam, ze dogadamy sie ze Strasbourgiem.

Koniec obseji europejskiej. Teraz bedzie o podrozowaniu ogolem. Bylam w Eurostarze i jest duzo gorszy od TGV. Bylam tez w autokarze firmy National Express i czasy kiedy siedzenia byly skorzane chyba sa minione. Recejsa dopadla nawet autokary. A moze skorzane siedzenia sa tylko w kierunku Oxfordu? Ja jechalam do kolegi, ktory studiuje na Tej Drugiej Uczelni, Ktora Nie Jest Oxfordem. "Pieprzona angielska arystokracja" zaprosila mnie na formalna kolacje w swoim college'u i pilismy wino, rozmawialismy o filozofii i odmawialismy modlitwe po lacinie.*

Reszta weekendu minela po angielsku - pod znakiem deszczu i co za tym idzie herbaty. Gdybym slodzila, to tylko cukier z Parlamentu Europejskiego bylby w stanie oslodzic mi pogode. Na szczescie na chwile przed wyjazdem w strone kontynentu znalazlam dowod, ze wiosna do nas przyjdzie. Nie pytajcie mnie co to za pomylone kwiatki, ale mozecie mi wierzyc ze sa prawdziwe. Prosze oto i moj dowod, ze wiosna przyjdzie:

Brak komentarzy: