Koty sie nam rozrastaja. Mamy juz kota z probowki, kota paskowego, kota z allegro i teraz dolaczyl do nas kot z kapusty (zwany tez Ro, od Rolanda, ale to zupelnie inny temat). Planowanego kota w kolorze ognia jeszcze nam brakuje, ale nowy narybek jest krokiem w dobrym kierunku, czyz nie?
Poza tym od czterech tygodni obiecuje sobie porzadek w szafie i nic z tego nie wynika. Za oknem deszcz czyli teoretycznie warunki idealne na przeprowadzanie porzadkow w zyciu wewnetrznym, ale jakos brak mi inspiracji. Balagan juz mnie nie inspiruje - chyba sie do niego przyzwyczailam.
Mam pelno zdjec z Wloch, ktore chcialabym tu wrzucic ale zostawie to sobie na pozniej, kiedy pogoda bedzie dzialac jeszcze bardziej depresyjnie i tylko wspomnienia o Toskanii beda nas trzymac przy zyciu.
Oj, troszke dramatyzuje. To na pewno reisefieber.
poniedziałek, 27 września 2010
wtorek, 7 września 2010
Update zyciowy letni
Po dlugiej i jakze obfitujacej w wydarzenia przerwie powracam w ten blogowy balagan z postanowieniem mocnej poprawy wydajnosci i przede wszystkim regularnosci. Internet nigdy nie byl w miesiacach letnich moja mocna strona, ale im na dworze zimniej tym czesciej tu zagladam. Poza tym trzeba dodac, ze moja nieustajaca mobilnosc w regularnym pisaniu nie pomaga. Jasne, w dobie wszystkiego mobilnego polaczenie z www nie trudno znalezc, ale jakos mi sie nie widzi pisanie na iPodzie. Chyba jestem jednak dzieckiem XX a nie XXI wieku.
Nie bede streszczac tych tygodni kiedy mnie nie bylo, bo swiat, czas i cala reszta poszla naprzod. Swiat zreszta poszedl tak ogromnie naprzod ze czasem go nie poznaje. Kiedy juz wydawalo Wam sie, ze niektore kwestie dalej zajsc nie moga - te z uporem robia kolejny krok. I tak wlasnie swiat idzie. Nie zawsze w dobrym kierunku. Nie wszyscy mamy wbudowane w decyzje zyciowe GPSy.
Ale, nie, nie nie - u mnie wszystko calkiem dobrze i nie narzekam. To sa raczej obserwacje ogolno-srodowiskowe, niemajace wiele ze mna wspolnego. Ja jestem lekko opalona, zadowolona i uzbrojona w nowy plaszcz na jesien. Niedlugo bede tez zaopatrzona w nowe sztyblety i bede smigac po polach i padokach.
Na koniec zdjecie - jedno z wielu juz przerobionych. Wiecej jest tych nieprzerobionych, ale powoli sie przez nie przebije.
Nie bede streszczac tych tygodni kiedy mnie nie bylo, bo swiat, czas i cala reszta poszla naprzod. Swiat zreszta poszedl tak ogromnie naprzod ze czasem go nie poznaje. Kiedy juz wydawalo Wam sie, ze niektore kwestie dalej zajsc nie moga - te z uporem robia kolejny krok. I tak wlasnie swiat idzie. Nie zawsze w dobrym kierunku. Nie wszyscy mamy wbudowane w decyzje zyciowe GPSy.
Ale, nie, nie nie - u mnie wszystko calkiem dobrze i nie narzekam. To sa raczej obserwacje ogolno-srodowiskowe, niemajace wiele ze mna wspolnego. Ja jestem lekko opalona, zadowolona i uzbrojona w nowy plaszcz na jesien. Niedlugo bede tez zaopatrzona w nowe sztyblety i bede smigac po polach i padokach.
Na koniec zdjecie - jedno z wielu juz przerobionych. Wiecej jest tych nieprzerobionych, ale powoli sie przez nie przebije.
Subskrybuj:
Posty (Atom)