piątek, 19 czerwca 2009

Pakujemy sie

I znow nadszedl ten czas w moim zyciu, ze otacza mnie balagan, ktorego skale potrafi oddac tylko Guernica Picasso. Koniec roku akademickiego, koniec umowy o wynajem i tym samym koniec stalego, wlasnego miejsca na ziemi angielskiej. Dookola mnie pudla, kartony, walizki i torby i za nic w swiecie wszystko nie chce sie zmiescic do przeznaczonego sobie miejsca. Oficjalna konkluzja na moment obecny jest taka, iz mam za duzo butow. Myslalam, ze spakowalam juz wszystkie a tu nagle z szafy wylonily sie dwie kolejne pary. O te dwie za duzo, bo juz mi sie walizki skonczyly...

Ale od poczatku - do pakowania podchodzilam dzisiaj cale rano. Obeszlam pokoj, wzrokiem oszacowalam posiadane przeze mnie przedmioty i ilosc potencjalnych pudel i tym podobnych i wyszlam z zalozenia, ze wszystko bedzie dobrze. Z ta optymistyczna mysla (uciszajac piskliwy glos w mojej glowie powtarzajacy: "Ale sie na tych szacunkach przejedziesz") postanowilam, ze nalezly mi sie prysznic a przy okazji wszelkie rodzaje dostepnych maseczek do ciala, wlosow i buzi. Potem doprowadzilam do porzadku wszystkie posiadane przeze mnie paznokcie, dokladnie obejrzalam sie w lustrze, przemyslalam wplyw slonca hiszpanskiego na moje wlosy i nagle zrobilo sie dosc pozno....

Potem zjawilo sie Guru we wlasnej osobie i ... przeprowadzilo rewolucje w moich mocno juz ustabilizowanych i generalnie szanowanych metodach pakowania. Metody te to duzo marudzenia, duzo gadania, wiele wolania o uwage, potrzeba wspolczucia, szacowanie miejsca i ilosci, wyciaganie wszystkiego i ukladanie w kupki a na koncu wrzucanie do toreb, ugniatanie i wciskanie na sile. A potem ide na kawe i ciastko bo mi sie nalezy.
Dodatkowym czynnikiem wspomagajacym pakowanie jest wypicie kilku kieliszkow wina przed rozpoczeciem udreki. Od lat wlasnie tak pakuje swoje zycie, a troszke go juz zapakowac w walizki musialam i wiem, ze te metody sie sprawdzaja. A bezczelne Guru przyszlo z kartka papieru, lista i kartonami i zaczelo pytac czego i kiedy bede potrzebowac. Co ja wieszczka jestem? Skad ja moge wiedziec jaka bedzie pogoda w ciagu najblizszego tygodnia? Chcialam zapakowac wszystko do wziecia ze soba, ale Guru stanowczo powiedzialo, ze nie potrzebne mi na 10 najblizszych dni 26 par majtek i ze bardzo chcialoby mnie zobaczyc przez ten krotki czas we wszystkich 13 parach butow. Moj bunt na nic sie nie zdal i nie moge ze soba zabrac czapki, bo podobno mi sie nie przyda. Podobno nie potrzebne beda mi tez trzy sukienki, choc do konca wciaz nie jestem przekonana. Potem sie poddalam - Guru spakowalo mi ksiazki, przynioslo lunch a ja lezalam w stresie na podlodze miedzy pudlami i walizkami.

Teraz jest po dziesiatej, a na moim lozku nie ma ani centymetra miejsca na mnie. Za to okazalo sie, ze mam dwa zestawy poscieli i okolo tuzina poduszek. One niestety za nic w swiecie nie chca wejsc do walizek... Boje sie zajrzec do szuflad w lozku, bo obawiam sie, ze tam tez kiedys wkladalam jakies rzeczy. Ciekawe gdzie je zapakuje...? Mam za to kubek herbaty, wizje imprezy i ciasta z dziewczynami o polnocy z okazji wyprowadzki, w tle gra mi Johnny Cash i jego 'Ring of Fire', swieczka pachnie rozami a przede mna Oxford i Devon. Mam tez bardzo fajne Guru, ktore mnie glaszcze kiedy mam swinska grype (juz mi przeszla) i dba o moje zdrowie psychiczne kiedy sie pakuje. Ba! Idzie ze mna sprawdzic czy zdalam na studia na przyszly rok i mnie potem niesie na barana do domu bo zdalam i to bardzo ladnie. A potem przynosi mi oliwki. Warto bylo sie pokluc implantem dla takiego Guru.

(konkluzji o pakowaniu nie bedzie, poniewaz pakowanie nie jest jeszcze skonczone)

Brak komentarzy: