poniedziałek, 13 października 2014

Mea culpa czyli strach przed posiadaniem własnego zdania

Tak dobrze żarło a zdechło, jakby powiedział Dziadek. 399 postów a potem... martwa cisza. W ogóle w tym roku jakaś posucha blogowa. Jakby mi mózg obumarł i nie miał nic ciekawego do pomyślenia.

Winię siebie, ale współsprawcą jest życie zawodowe. Ciągle funkcjonwanie w warunkach kiedy każdy oryginalny pomysł, każde wyrażenie opinii, każdy argument (za czy przeciw - nie ma znaczenia) jest z góry skreślany. "No nie możemy tego opublikować/napisać/powiedzieć bo ktoś się obrazi/nasi szefowie zauważą/tabloidy nas wyśmieją/ktoś coś pomyśli. O nie! Ktoś pomyśli! Niech mnie ktoś przytrzyma bo w końcu komuś się dostanie. Takie dławienie opinii jest na dłuższą metę niezdrowe. Czy wszyscy sie muszą ze wszystkimi zgadzać?

Wygląda na to, że ludzie to właśnie lubią Podobno ilość prowadzonych rozmów maleje (pomimo ogromnego wzrostu popularności róznego rodzaju serwisów które mają kontakt ułatwiać). Podobno internet tylko nas utwierdza w naszych przekonaniach i otaczmy się w nim ludźmi podbnymi do siebie. Podobno przez to ludzie coraz mniej chcą publicznie wyrażać opinie, które wydają im się niepopularne wśród ogólu.

Ja tu nie mówię o homofobii, rasizmie czy zamiłowaniu do kupowania lalek i obcinania im palców (nie pytajcie skąd akurat to mi przyszło na myśl), ale o trywialnych róznicach - Ty głosujesz na PiS, ja na PO, czyli raczej nie mamy o czym dyskutować. No zaraz, zaraz. Jeśli nie my, to kto? Wyborca PiS z wyborcą PiS? Po to żeby się utwierdzić w swoich przekonaniach? Mnie nie jest poklask potrzebny. Bardziej są mi potrzebne cudze wątpliwości jeśli nie jestem w stanie wyprodukować własnych (chociaż wiszę kawę każdemu kto jest w stanie zadać więcej pytań niż ja - na jakikolwiek temat). Ale może wszystkim nam jest społeczna akceptacja potrzebna bardziej niż lubimy się sami przed sobą przyznać?

Żeby nie było tak górnolotnie, to powiem, że mam zmywarkę. Mówię to od czterech dni wszystkim którzy chcą słuchać. I wszystkim którzy nie chcą słuchać też mówię. A jeśli mi powiedzą, że zmywarka jest mniej ekologiczna niż zmywanie ręczne to im powiem, że miałam do wybory zmywarkę albo nielegelnaego rumuńskiego imigranta. Ciekawe jakie będą mieli miny.

Na koniec Czesio spi na tacy. Kupuje człowiek te drogie, puchate domki, wysila się z kocykami a okazuje sie, że najlepszym miejscem na drzemkę i tak jest prosta drewniana tacka wciąż czakająca na chwilę kiedy ją udekoruję.


1 komentarz:

Limonka pisze...

Otóż to. Wymiana poglądów istnieje już tylko jako obrzucanie się obelgami lub monolog z samym sobą. Ludzie nie rozmawiają. Ludzie nie dyskutują. A już na pewno nie rozmawiają ze sobą by poznać zdanie drugiej strony. Kogo to obchodzi, co myśli ktoś inny. Przecież większość z nas lubi słuchać tylko siebie.
Zmywarki gratuluję.Tym przedmiotem rozpoczęłaś nowy, lepszy rozdział w swoim życiu. Już nigdy twoje życie nie będzie podobne do tego sprzed zmywarki. Tylko nieco mnie niepokoi ten rumuński imigrant.
Co do kota na tacy.... dla takiego widoku można sobie tę tacę odpuścić:))