..czyli krótkie przypomnienie co działo się w ostatnim odcinku mojego życia.
Nadchodzący czas raczej będzie wypełniony patrzeniem do przodu, więc muszę się w sobie zebrać i wreszcie zająć się zdjęciami. Takie podsumowanie ostatnich tygodni było motywacją w tym kierunku.
Fakty, które na zdjęciach widać to:
Orlando wciąż się na mnie złości, a Diego nie może doczekać się wiosny (Cicik spał):
Charlie rzucił we mnie śnieżką:
Bo też było czym rzucać:
Była też Wielkanoc
Moony tworzył:
A my z Limonką wyżywałyśmy się gastronomicznie:
Na zdjęciach pominięto poniższe wydarzenia:
- stuknął mi kolejny rok w życiu. W ten wkroczyłam z bolącym zębem, ale za to w pięknych kolczykach. Prawdziwy dowód na to, że nie można mieć w życiu wszystkiego
- straciłam jednego zęba, ale dostałam dwie propozycje pracy. Kolejny dowód na tezę powyższą.
I to by było prawie na tyle. Następnym razem mam nadzieję będzie wiosenna teraźniejszość zamiast zaśnieżonej przeszłości.
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
sobota, 20 kwietnia 2013
Zaległości wszędzie, co to będzie?
Udało mi się osiągnąć zaległości prawie w każdej dziedzinie życia. Ja to jednak mam niezaprzeczalny talent. Sześć tygodni luzu w życiu zawodowym rozluźniło mi wszystko (łącznie z uzębieniem, ale o tym kiedy indziej). Blog zapomniany, zdjęcia jeszcze z lutego nieprzerobione, ale za to CV mam na najwyższym poziomie gotowości.
W Rzymie byłam tak dawno, że tylko starożytni Rzymianie mają jakieś wspomnienia z tego wydarzenia, w domu byłam tyle razy, że wszyscy już myślą, że się wprowadziłam spowrotem do rodziców (po prawie dziewięciu latach byłaby plotka na całą okolicę....), a zima która dzisiaj na zdjęciach przeglądałam nie ma już nic wspólnego z aurą za oknem, gdzie nieśmiało zakwitły magnolie a ja wciąż czekam na troszkę słońca by to uwiecznić.
Moje drogi z Wielką Instytucją Europejską rozeszły się, ale jak pokazuje życie: "never say never", bo mój powrót najprawdopodobniej nastąpi już wkrótce. O tym na razie cicho-sza, bo najważniejsza jest papierkowa robota. Papierkowa robota to świętość i bez jej wypełnienia nie ma szans na życiowe spełnienie (szczególnie w sferze zawodowej).
Lżejsza o jednego zęba mam zamiar sobie zrobić wiosenne porządki w szafie i życiu. Pranie już poczyniłam a zdechłe owoce z miski w kuchni wyrzuciłam. Prawdziwi mężczyźni podobno nie jedzą owoców. Trzeba im je przemycać w jedzeniu jak psom tabletki. Inaczej się pochorują. To, moi drodzy, są naukowo udowodnione fakty.
To nie koniec rewelacji - będzie jeszcze rewelacja o cieście w kształcie statku pirackiego, ale dopiero po wciągnięciu ostatniej flagi na maszt będę mogła ewentualnie chwalić się tym osiągnięciem. Gdyby kariera w instytucjach europejskich nawaliła, a Kitkat nie była w stanie znaleźć pracy ratującej środowisko, to zawsze możemy razem założyć biznes cukierniczy!
Kiedy nadgonię zaległości fotograficzne będą nowe zdjęcia. Na razie musi na koniec wystarczyć Rzym w Lutym.
W Rzymie byłam tak dawno, że tylko starożytni Rzymianie mają jakieś wspomnienia z tego wydarzenia, w domu byłam tyle razy, że wszyscy już myślą, że się wprowadziłam spowrotem do rodziców (po prawie dziewięciu latach byłaby plotka na całą okolicę....), a zima która dzisiaj na zdjęciach przeglądałam nie ma już nic wspólnego z aurą za oknem, gdzie nieśmiało zakwitły magnolie a ja wciąż czekam na troszkę słońca by to uwiecznić.
Moje drogi z Wielką Instytucją Europejską rozeszły się, ale jak pokazuje życie: "never say never", bo mój powrót najprawdopodobniej nastąpi już wkrótce. O tym na razie cicho-sza, bo najważniejsza jest papierkowa robota. Papierkowa robota to świętość i bez jej wypełnienia nie ma szans na życiowe spełnienie (szczególnie w sferze zawodowej).
Lżejsza o jednego zęba mam zamiar sobie zrobić wiosenne porządki w szafie i życiu. Pranie już poczyniłam a zdechłe owoce z miski w kuchni wyrzuciłam. Prawdziwi mężczyźni podobno nie jedzą owoców. Trzeba im je przemycać w jedzeniu jak psom tabletki. Inaczej się pochorują. To, moi drodzy, są naukowo udowodnione fakty.
To nie koniec rewelacji - będzie jeszcze rewelacja o cieście w kształcie statku pirackiego, ale dopiero po wciągnięciu ostatniej flagi na maszt będę mogła ewentualnie chwalić się tym osiągnięciem. Gdyby kariera w instytucjach europejskich nawaliła, a Kitkat nie była w stanie znaleźć pracy ratującej środowisko, to zawsze możemy razem założyć biznes cukierniczy!
Kiedy nadgonię zaległości fotograficzne będą nowe zdjęcia. Na razie musi na koniec wystarczyć Rzym w Lutym.
Subskrybuj:
Posty (Atom)