Prawdziwe zycie (po leniwym weekendzie) mnie dogonilo i zeby go uniknac siadam do pisania na blogu. W planach jest tez herbata (juz sie parzy) i "Thelma i Louise". Dzis udalo mi sie uniknac prawdziwego zycia organizujac strone facebookowa dla Parlamentu Europejskiego w Londynie i wrzucanie na nia zdjec.
Jutro moze zamiast szukac pracy bede szukac prezentow swiatecznych. Szukanie pracy jest w dzisiejszych czasach widziane jako niemodne - coraz wiecej osob w moim otoczeniu pracy nie ma i nie wstydzi sie ani troszeczke tego, ze co tydzien stoi w kolejce po zasilek. Praca, jak sie okazuje, jednak hanbi, mimo ze ludowe madrosci mowia inaczej. Zamiast szukac pracy lepiej jest wyruszyc na zakupy - ktos musi sie postarac, zeby recesji nie bylo albo przynajmniej aby byla jak najmniejsza. W zwiazku z tym ja zglaszam sie na ochotnika - bede nakrecac ekonomie kupujac bombki, kawe w sieciowych kawiarniach, zakiety z H&M i Esprit (jak zwykle przed swietami choruje na H&M, tym razem na ten zakiet), ksiazki w twardych oprawach i ciastka z Humming Birda (wiem, ze sie powtarzam). Cala sztuka polega na tym, zeby robic zakupy a nie popadac w dlugi, bo dlugi nie pomagaja ekonomii a dlugi u tych, ktorych praca jednak hanbi sa w ogole zle widziane. Zycie to jednak ciagle balansowanie i to na takiej cienkiej linie - nigdy nie wiadomo w ktora strone Cie pociagnie grawitacja.
Poza tym zawsze moge w poszukiwaniu ucieczki od prawdziwego zycia dolaczyc do Raskolnikowa. Jego umiejetnosc unikania problemow i rzeczywistosci jest az godna podziwu.
Troszke z tym unikaniem prawdziwego zycia i obowiazkow przesadzam - wszystko jest pieknie rozplanowane i nawet mam jedno prawie-skonczona aplikacje. Moze w tych trudnych czasach jednak znajdzie sie jakas praca dla mnie?
Na koniec bedzie Citek w slonku, bo Citek w slonku jest jedyny i niepowtarzalny: