Ugotowalam dzis kolacje dla 6 osob. Znalazlam w sobie w koncu odwage, zeby zaprosic Anite i Oscara na jedzenie do mnie. Oni mnie wykarmili w zeszlym roku i mam u nich mentalny i dietetyczny dlug. Oczywiscie, ze zawsze przynioslam jakies wino, ciacho albo inny parmezan, ale jednak w pewien sposob ladnie jest sie odwdzieczyc nakarmieniem wlasnym wyrobem. Udalo mi sie przygotowac risotto z pesto i cukinia. Bylo zielone i wszystkich ucieszylo :) A do niego zrobilam salatke, co wydawalo mi sie jeszcze nie tak dawno temu szczytem mozliwosci kulinarnych. Risotto i salatka. To juz wymaga profesjonalisty a nie takiego amatora. Wprawiam sie dzielnie i jesli wszyscy przezyja, to znaczy ze moge kontunuowac swoja przygode z patelniami, chochla i karmieniem siebie i swiata. To mile uczucie.
Poza tym zapisalam sie na porady dla przyszlym PRowcow w przyszlym tygodniu. Moje szczescie w grach losowych wyklucza mozliwosc trafienia na wolne miejsca na tydzien przed czymkolwiek. I tak tez bylo o 12.44 - miejsc wolnych 0. Ale o 12.46 kiedy przegladalam inne wydarzenia w dziale karier pojawilo sie cale 1 wolne miejsce. To byl Znak od Opatrznosci (a to nie byle co) i postanowilam go nie zmarnowac. Oby tylko okazal sie przydatnym Znakiem.
" 'Si vis pacem, para bellum' Discuss" - jedno z pytan esejowych na zakonczenie tego roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz