czwartek, 11 lutego 2010

11 luty to ogolem nie jest dobry dzien

Podobno jesli sie nie zje paczka w Tlusty Czwartek bedzie sie mialo pecha. Ja sie tam nie znam, ale wiem ze Murphy (lub tez angielski Sod) czuwa nad nami duzo bardziej niz wszyscy inni odkrywcy wszystkich innych praw. Wezmy takiego Coriolisa - ktoz tez mysli codziennie o jego prawach i sile? O Murphy'm codziennie mysla miliony. Na przyklad moja kochana rodzina miala dzisiaj dzien Murphy'ego i teraz nalezy im sie nagroda za sile wewnetrzna i umiejetnosc stawiania czola przeciwienstwom losu. A one jak wiadomo ... chodza stadami. Najpierw rano nie bylo paczkow a potem zadzwonila babcia D. Reszte mozecie sobie dopisac. Powiem tylko ze ja wcinam wlasnie trzeciego paczka i wszystkie je zjadlam w intencji mojej rodziny. Jem na ich szczescie.

Moglabym tez jesc na/za swoje szczescie, bo musze jutro zaprezentowac swoja dysertacje przed tlumem ludzi. Nie byloby w tym nic strasznego gdyby nie to, ze Nieves moja dysertacje rozbila i potlukla we wtorek i ja od tego czasu ciagle zbieram resztki. Dobrze, ze kiedy poszlam z nia o tym porozmawiac okazalo sie, ze wszystko sie da pozbierac i bedzie sie nawet dalo napisac i moze kiedys tez ktos z silna wola samo-zanudzenia na smierc zargonem politycznym bedzie mogl to przeczytac. Trzymajcie za nas kciuki (mnie, dysertacje i Nieves).

(Nieves to moja promotorka, swoja droga. Zapomnialam to napisac).

Acha, chcialam powiedziec ze znalazlam wiosne:


I ze jest 11 luty. Niemozliwe ze to juz piec lat bez Dziuni.JARVIS Bri-Ber (9.07.1998 - 11.02.2005)

Brak komentarzy: