Miala tu byc natchniona notka, bo mnie masa natchnionych mysli dzis osaczala przez pol dnia, ale potem sie okazalo ze Heath Ledger nie zyje. Przyznam ze nie znalazlby sie w czolowce moich ulubionych aktorow ani tez nie przeszlam fazy fascynacji jego osoba, ale juz sam fakt ze wczoraj z Anita martwilysmy sie o jego przyszlosc po premierze nowego Batmana (w koncu trudno sie mierzyc z Jackiem Nicholsonem) jest straszny. Bo takowa przyszlosc go juz nie czeka. I ten szok mi zastapil wszystkie inne mysli. Nastepnym razem lepiej sie postaram.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz