Ha, piekne czasy kiedy czlowiek pisal co mu umysl na palce spisywal. Nie ogladal sie na statystyki, nie ogladal sie na opinie publiczna, wszystko mial w glebokim powazaniu i jakos chyba mu sie udalo zyc w szczesliwosci i poczuciu codziennego spelnienia.
KIlka razy juz wspominalam, ze robie listy. Robie je odkad pamietam, zbieram informacje i wypisuje na kartkach, na komputerach, na tablicach, na umysle sobie je wypisuje. Najpierw je wymyslam, potem je spisuje, skreslam, porzadkuje i pisze raz jeszcze. Czasem nawet cos skreslam permanentnie. Im wiecej tych list robie tym bardziej zauwazylam, ze moje obecne poczucie spelnienia jest od list zalezne. Im wiecej punktow skresle z ciagle rosnacej listy "DO ZROBIENIA" - to jest ta zapakowana w wielka, czerwona teczke na koncu dnia, jak u ministra Rzadu Jej Krolewskiej Mosci - tym wieksze mam poczucie spelnienia w ciagu dnia. Kiedys wystarczylo ze posprzatalam na biurku i voila - zycie bylo uporzadkowane. Dzisiaj posprzatanie musi poczekac, bo spada na liscie ponizej 118 maili, list zakupow i towarzystkich zaleglosci do nadrobienia. Och, zabalaganione biurko, ktore wymienilam na toaletke z okazji rozpoczecia zycia zawodowego - wroc! Wszystko jest Ci wybaczone!
Jutro na liscie mam tylko kilka punktow ale miedzy innymi jest tam "wielka zmiana". Brzmi dramatycznie ale prawdziwie - koniec projektu nad ktorym pracowalam ostatnie 18 miesiecy dla Unii Europejskiej zbliza sie wielkimi krokami a ja nie chce sie obudzic z reka w unijnej spluczce. Tak, jak w Komisji jest sezon spadochronowy (o tym na pewno powinnam napisac kiedys), tak ja sobie sama zafunduje spadochronik i miejmy nadzieje za kilka tygodni (a moze miesiecy) wyladuje gdzies, gdzie nie bede schowana na koncu korytarza i gdzie nikt nie bedzie kradl kapsulek na kawe (kazdy z nas ma swoje biurowe koszmary).
Na koniec zamiast patrzec w przyszlosc bedzie przeszlosc. Zdjecia maja to do siebie, ze zawsze jest na nich przeszlosc. Czasem calkiem dawna, czasem calkiem nowa ale zawsze byla. Moje zdjecia sa kilkoma przeszlosciami w tym samym czasie. Sa Bristolem przedwczoraj, ktory dla mnie jest Bristolem sprzed trzech lat, a ten jest Bristolem sprzed lat siedmiu.
1 komentarz:
Po raz drugi dziś: ojojoj!
Prześlij komentarz