Plany pisania we Włoszech na bieżąco jak zwykle spełzły na niczym. Może to słońce, może to limoncello a może moja ciągła potrzeba wieczornych "passeggiata" na zmianę z czytaniem ksiązek taśmowo. W końcu są wakacje. Zamiast codziennego pamiętnika musi starczyć spóniona dokumentacja fotograficzna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz