poniedziałek, 11 stycznia 2010

Zeby amputowane

Bloga czas ozywic.

W tym roku mam malo postanowien Nowo-Rocznych, wiec moze powinnam do tej krotkiej listy dodac pisanie bloga. Mam na niego (ktory to juz raz?) kilka wizji i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jest tez cichy plan zalozenia bloga alternatywnego z recenzjami wszystkiego co mnie otacza. Kiedys z Guru przy sniadaniu doszlismy do wniosku, ze w jednym jestem dobra na pewno - krytyce. Ale nie krytykancki negatywny sposob, ale na sposob konstruktywny i takiego wlasnie krytyczno-recenzujacego bloga bym zalozyla.

Na razie jednak jestem w stanie skupienia zwanym rozsypka. Amputowali mi kolejne dwa zeby (dzieki Oli za to piekne okreslenie) i na tym moja lista zebow do amputowania sie wyczerpala. Dziewiatki mi juz nie wyrosna (chyba). Wygladam jak chomik, ktory implodowal z lewej strony a czuje sie jak chomik ktory zaraz imploduje. Jem Ketonal (dzieki ci opatrznosci za magiczne blekitne pigulki!), okladam sie lodem (dzieki rodzino za prawdziwe amerykanska lodwke z kostkarka) i jecze kiedy tylko probuje szerzej otworzyc paszcze. Cicik sie do mnie nie odzywa, a ja nie schylam sie do niego bo schylanie podnosi cisnienie w glowie. Tak, tak - pewnie dotad sobie nawet z tego nie zdawaliscie sprawy, ale wierzcie mi gdybyscie mieli dziure w szczece az do kosci zuchwy, to tez czulibyscie cisnienie przy schylaniu glowy.

Wlasnie Moony przyniosl mi paczka - rozdrobnie go i umamlam. Za jakies 45 minut bedzie po paczku.

A na koniec statystyki zasadnicze:
Ilosc napisanych slow na eseje: 3 211
Ilosc slow do napisania: 7 500


Brak komentarzy: