Chcialam powiedziec, ze dzisiaj nastapil dzien, w ktorym zycie oficjalnie mnie przeroslo.
Musze do jutra oddac plan projektu z "Kultury Masowej i Polityki" i moj mozg od wczoraj dziala na pelnych obrotach przedstawiajac mi setki pomyslow na minute i ani jednego wyklarowanego, pieknie zdefiniowanego i pelnego w swej formie. Mysle sobie: Desperaty i Seks w Wielkim Miescie - zanalizuje je z punktu widzenia feminizmu. Albo moze porownam prezydentow USA - fikcyjnych i bohaterskich, z tymi tchorzami z wieczornych wiadomosci? A moze poprawnosc polityczna w House MD? A co powiecie na political activism (aktywizm polityczny?) w piosenkach U2? Pomysly przychodza same, ale zaden z nich nie chce sie skonczyc i wszystkie w zwiazku z tym wisza nade mna jak te pilki do nogi nad pierwszakiem w tej reklamie jogurtow (albo innych soczkow). A moze seksistowskie stereotypy w reklamach proszkow do prania? Albo falszywy obraz rodziny w reklamach zupek z kubka i sosow do pieczeni?
Plus z calej tej sytuacji jest taki, ze na chwile zapomnialam o dysertacji (The D.Word, jak to sie zwyklo ja nazywac na ostatnim roku). Ale juz widze jak spoziera w moim kierunku zza mgly popkultury. Swieca jej sie te male, zolte oczka. Sa lekko przymruzone i mrugaja do mnie zlowrogo. Ona wie, ze jeszcze przyjdzie jej czas. A ja probuje schwytac mysli moje popkulturalno-chaotyczne.
Ale mam na to rade - pojde na zajecia a potem ulepie jakis garnek z gliny i wszystko bedzie dobrze.
Z innych rejonow mojego zycia jest powrot do fotografii: mam jesien na zdjeciach. Jako ze to jest blog moj i o mnie, to moge nawrzucac tu co chce, wiec wrzucam jesien:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz