poniedziałek, 2 czerwca 2008

Marchewka:


Bilbioteka mnie dopadla, ze podobno jestem im winna jedna ksiazke i ze jej juz nie moge odnowic. Mobilizacja mnie zatem ogarnela, ksiazke musze oddac jutro, a teoria polityki jeszcze nie naumiana, wiec dzis ucze sie grzecznie.

Gdyby to kogos interesowalo, to egzamin z "Powrownywania Rzadow i Polityki" poszedl mi w porzadku. Zupelnie nie przelozyl sie na moj stres wczorajszy. Ja juz pisalalm najczarniejsze scenariusze, a egzamin nie byl wcale taki zly ani podchwytliwy. Ze mnie to jest jednak ciolek i nawet Moony sie zdziwil. Pisalam o Lipsecie i Rokkanie, i o wyzszosci systemow parlamentarnych nad prezydenckimi.

A poza tym to chcialam zauwazyc, ze wczoraj byl Dzien Dziecka i ze z tej okazji mam milke z dmuchanym ryzem. Pycha.

Brak komentarzy: