Zapomnialam jak piekne sa bernenczyki. Gdzies na przestrzeni ostatnich kilku lat powoli, cicho i niepostrzezenie tracily swoja magie. Podejrzewam, ze calkowite fiasko jakim byla kolejna (nie mam pojecia ktora juz) proba stworzenia klubu rasy pewnie miala ogromny wplyw na ten proces. Kiedy teraz o tym mysle, to wlasciwie od tego momentu przestalam brac udzial w dyskusjach na forum. A to przeciez ludzie mnie rozczarowali. To ich, a nie psie, podejscie tak mnie wytracilo z rownowagi. Ciagle zarzucanie idealizmu, na "ktory moga sobie pozwolic tylko, ci ktorzy nigdy nie byli hodowcami" spowodowalo wiele nieprzespanych godzin i zdecydowanie za duzo lez, zupelnie tego nie wartych. Psy nie mialy z tym nic wspolnego.
Poza tym trudno jest pamietac jak bardzo sie cos uwielbia, jesli nie ma sie z tym kontaktu na co dzien. Moja strategia obronna od bardzo dawna polega na tym ze moj umysl spotykane regularnie psy traktuje zupelnie osobno. Nie wiaze ich w jakis szczegolny sposob z Jarvisem. Nie wiem jaki to mechanizm, ale tak jest. Po prostu. Musze przyznac ze w przypadku Mony bywa mi trudno i czasem przytulanie jej powoduje zdecydowanie za duzo wspomien. To ta siersc pod palcami i zapach psa. I te miekkie uszy.
Zapomnialam jak piekne sa bernenczyki. Troszke tez na wlasne zyczenie. Ale dzisiaj dostalam przesylke, a w niej kalendarz z cudowna bernenska glowa na okladce. I wszystko do mnie wrocilo. Zupelnie, nagle i z cala przyjemnoscia bycia milosnikiem jednej rasy. I teraz patrzac na wyjatkowo udanego przedstawiciela tego szlachetnego rodu w gazecie az mnie ciarki zadowolenia przeszly.
O tak, ja jeszcze kiedys bede miala bernenczyka. Przynajmniej jednego.
2 komentarze:
powiem Ci,ze ktos byl taki sprytny i wymyslil zwierzeta ,po to zeby ludzie e tak bardzo kochali i tak bardzo cierpieli po ich stracie.
A takze zeby mieli swoje pasje i zamilowania i zeby mogli miec marzenia - tak jak ty o bernenczyku,a ja o kocie.
zeby tylko jednego:)
Prześlij komentarz