Cala Anglia wyemigrowala do pubow i przed inne telewizory. Ja sie nigdzie nie wybieram. Chyba ze na druga polowe drugiej polowy. Ostatnie trzy minuty moge obejrzec. Zadna sila nieczysta, zaden chocby nie wiem jak niesamowity Anglik (lub obywatel RPA) mnie nie wyciagnie na ogladanie rugby. I chyba dalam to wszystkim jasno do zrozumienia, bo nikt sie za bardzo nie staral, tylko wszyscy robili miny i pytali czy Polska gra w rugby.
Ale przyznam szczerze, ze gdzies tam w srodku wolalabym sie emocjonowac rugby niz wyborami do parlamentu. Bo moja radosc bylaby niepodszyta zlosliwa satysfakcja porazki przeciwnika, a ewentulany smutek bylby chwilowy i nie mial by zadnych konsekwencji na niczyje samopoczucie przez nastepne 4 (?) lata.
Moze po prostu zazdrosze Anglikom, ze to najbardziej emocjonujacy dla nich moment w tym miesiacu - Final Pucharu Swiata w rugby.
A teraz csssss. Ida wybory.
1 komentarz:
aaa! boje sie jak cholera i zaczynam pochlaniac zbyt duze ilosci jedzenia...
Prześlij komentarz