Troszkę się zagubiłam internetowo i próbuję się odnaleźć. Codzienność mnie dopadła i przytłoczyła mnie ilością papierkowej roboty. Jeśli wydaje Wam się, że trudno dostać się do Międzynarodowej Instytucji, to powiem Wam, że dla pocieszenia jeszcze trudniej się jest WYdostać. Kiedy już wydaje się Wam, że złożyliście ostani podpis na papierach rozstania, że ostatnia pieczątka została już przybita, to instutucje zawsze znajdą powód dla którego jest jeszcze jeden formularz do podpisania. I jeszcze jeden. A potem Aneks numer trzy i cztery. Każdy po szesnaście stron.
Im dalej jest się od przedszkola tym więcej targa się ze sobą dokumentów. Kim byłabym bez paszportu? A bez prawa jazdy? A jeżeli nie mam prawa jazdy? Dowód mi gdzieś zaginął dawno temu i nowego nie planuję na razie wyrabiać. Wymaganie ode mnie dwóch dokumentów tożsamości ze zdjęciem wydaje się lekką przesadą. Podobno zdjęcie potwierdza moje istnienie, a moja osoba w poczekalni już niekoniecznie. Po lewej stronie rachunki za gaz i prąd (potwierdzają mój adres), na nich wyciąg z banku (potwierdza, że kapitalizm nie przytłoczył mnie ponad możliwości), obok zaświadczenie o stanie zatrudnienia (potwierdza, że kolejny etap mojej przeprawy przez życie zaczął się w tym miesiącu), pod tym wszystkim kopie wszystkich osiągnięć w zakresie wykształcenia. Jeśli myślicie, że czas był łaskawy i nie wypomina mi niektórych błędów na maturze, to się mylicie. Na wszystkim daty, miejsca, podpisy. Tu jestem numerem pracownika, tam PESEL, tam paszportu a gdzie indziej studenta. Jestem klientem number 018744712 w jednej firmie, a w innej AF7391071. Moje nazwisko pewnie przetacza się przez kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt!) komputerów dziennie. Trudno się dziwić, że coś tak osobistego i nie-papierowego jak blog troszkę mi zaginął w tym wszystkim.
Odkopałam wreszcie zdjęcia z Rzymu. W Rzymie ponad miesiąc temu, a jeszcze nie zajrzałam do zdjęć. Nie upiekłam też żadnego ciasta odkąd wypełniam te wszystkie formularze. Coś mi mówi, że trzeba się wziąć za siebie i wrócić do normalności. Zamiast klienta numer AF7391071 zdecydowanie wole być amatorskim piekarzem. A co!
A na koniec Watykan, kiedy jeszcze był stary Papież. My pojechaliśmy go odwiedzić i biedak na drugi dzień zrezygnował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz