Wczoraj za to bylam na plazy (chor krzyczy"znowu?!"). Wialo jakby sie cala wioska powiesila a na dodatek z nieba wypluwalo zaby, ryby i inne krowy morskie, przekladane od czasu do czasu gradem. A guru i spolka fik do wody i juz ich nie bylo. Na swiecie jest cala masa popaprancow i wcale mi to nie przeszkadza. Pytanie brzmi kto jest bardziej szalony - oni w tych warunkach w wodzie czy ja, jadaca dla towarzystwa? Nie odpowiadajcie prosze. To bylo swietne popoludnie.
A kiedy na chwile przestalo lac zrobilam w sumie 6 zdjec i nie wyszlo tak naprawde ani jedno - palce mi zdretwialy zanim zdazylam cokolwiek w aparacie nastawic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz