czwartek, 30 sierpnia 2012

A world of magnets and miracles

Jestem w tym tygodniu singlem w wielkim mieście. 

Pomalowałam już paznokcie, wypiłam wino z przyjaciółką, obgadałam połowę (tę męską i tę w pracy) świata z góry na dół i byłam u fryzjera. Dzisiaj nawet się zbuntowałam i nie poskładałam łóżka, na którym spał mój wczorajszy gość.

Skończyłam też czytać pierwszą Annę Kareninę. Zabiorę się za zaległe Economisty.

A teraz słucham Floydów na najgłośniej jak się da.

Na koniec książki w Kopenhadze:


books

piątek, 24 sierpnia 2012

Zbrodnie przeciw kulturze

Czytam "Anne Kareninę" i ją uwielbiam (książkę, bo Annę trochę mniej), kiedy nagle okazuje się, że angielski przemysł filmowy rzucił się na nią i efekty tego będzie można w kinach oglądać od 7 września. Nie czytając magazynów filmowych i nie mając telewizora zawsze jest sie na końcu kabla informacyjnego. Na szczęście reklamy na piętrowych autobusach nie kłamią i powiedziały mi, że muszę obejrzeć zwiastun.

Obejrzałam.

Książki jeszcze nie skończyłam, ale wiem, że Joe Wright i spółka zmaścili sprawę. Anną jest Keira Knightley, która tak się na Annę nadaje, jak moje wieszaki do ubrań nadają się na cedzak do makaronu. Jude Law jest jej mężem, a jakiś rozmyty wymoczek jest Wrońskim. A poza tym mam wrażenie, że zupełnie nie udało się autorom dojść do tego, o czym ta książka w ogóle jest. Coś o jakiejś Rosji, o jakiejś miłości i inne badziewia (tak wygląda zwiastun). Zresztą, czy taką książke można przerobić na dobry film? Mój dobry przyjaciel z liceum, którego ulubionym dziełem jest "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta (to najkrótszy rys charakteru, który w pełni kolegę oddaje) zaraz zgodził się z moimi uwagami wobec ekranizacji i pokazał zwiastun do kolejnej klasyki: "W drodze" Jacka Kerouac. Tam zamiast Keiry mamy dziewczynę mieniącego się na srebrno wampira. Książki nie czytałam, ale przyjaciel od Prousta czytał i jest zwiastunem obrażony. Ja w ramach solidarności również. 

Oto zatem pytanie, które od przedwczoraj nie daje mi spokoju: ile jeszcze fantastycznych książek czeka na zmaszczenie przez przemysł filmowy? Z tej okazji znalazłam "99 najlepszych powieści" wg Guardiana i odhaczyłam to, co już przeczytałam. 
  1. 1984, George Orwell, England, (1903-1950)
  2. Dom lalek Henrik Ibsen, Norway (1828-1906)
  3. Edukacja sentymentalna, Gustave Flaubert, France, (1821-1880)
  4. Absalomie, Absalomie! William Faulkner, United States, (1897-1962)
  5. Przygody Huckleberry Finna Mark Twain, United States, (1835-1910)
  6. Eneida Wirgiliusz, Italy, (70-19 BC)
  7. Anna Karenina Lew Tołstoj, Russia, (1828-1910) [właśnie czytam i uwielbiam]
  8. Umiłowana, Toni Morrison, United States, (b. 1931)
  9. Berlin Alexanderplatz, Alfred Doblin, Germany, (1878-1957)
  10. Miasto ślepców, Jose Saramago, Portugal, (b. 1922)
  11. The Book of Disquiet, Fernando Pessoa, Portugal, (1888-1935)
  12. The Book of Job, Israel. (600-400 BC)
  13. Bracia Karamazow, Fiodor M Dostojewski, Russia, (1821-1881)
  14. Buddenbrukowie, Thomas Mann, Germany, (1875-1955)
  15. Opowieści kanterberyjskie, Geoffrey Chaucer, England, (1340-1400)
  16. Zamek, Franz Kafka, Bohemia, (1883-1924)
  17. Children of Gebelawi, Naguib Mahfouz, Egypt, (b. 1911)
  18. Dziela zebrane,  Jorge Luis Borges, Argentina, (1899-1986)
  19. Complete Poems,  Giacomo Leopardi, Italy, (1798-1837)
  20. Opowiadania zebrane, Franz Kafka, Bohemia, (1883-1924)
  21. Opowiadania zebrane, Edgar Allan Poe, United States, (1809-1849)
  22. Confessions of Zeno, Italo Svevo, Italy, (1861-1928)
  23. Zbrodnia i kara Fiodor M Dostojewski, Russia, (1821-1881)
  24. Martwe dusze Nikolai Gogol, Russia, (1809-1852)
  25. The Death of Ivan Ilyich and Other Stories by Leo Tolstoy, Russia, (1828-1910)
  26. Dekameron Giovanni Boccaccio, Italy, (1313-1375) [fragmenty]
  27. The Devil to Pay in the Backlands by Joao Guimaraes Rosa, Brazil, (1880-1967)
  28. Diary of a Madman and Other Stories by Lu Xun, China, (1881-1936)
  29. Boska Komedia, Dante Alighieri, Italy, (1265-1321)  [fragmenty]
  30. Don Kichot, Miguel de Cervantes Saavedra, Spain, (1547-1616)
  31. Eseje, Michel de Montaigne, France, (1533-1592)
  32. Baśnie i opowiadania Hans Christian Andersen, Denmark, (1805-1875)
  33. Faust, Johann Wolfgang von Goethe, Germany, (1749-1832)
  34. Gargantua and Pantagruel by Francois Rabelais, France, (1495-1553)
  35. Gilgamesh Mesopotamia, (c 1800 BC)  [fragmenty]
  36. Złoty notes, Doris Lessing, England, (b.1919)
  37. Wielkie nadzieje, Charles Dickens, England, (1812-1870)
  38. Podróże Guliwera, Jonathan Swift, Ireland, (1667-1745)
  39. Gypsy Ballads by Federico Garcia Lorca, Spain, (1898-1936)
  40. Hamlet by William Shakespeare, England, (1564-1616)
  41. History by Elsa Morante, Italy, (1918-1985)
  42. Głód, Knut Hamsun, Norway, (1859-1952)
  43. Idiota Fiodor M Dostojewski, Russia, (1821-1881)
  44. Iliada Homer, Greece, (c 700 BC)  [fragmenty]
  45. Independent People by Halldor K Laxness, Iceland, (1902-1998)
  46. Niewidzialny człowiek Ralph Ellison, United States, (1914-1994)
  47. Kubuś Fatalista i jego Pan, Denis Diderot, France, (1713-1784)
  48. Journey to the End of the Night by Louis-Ferdinand Celine, France, (1894-1961)
  49. Liście traw Walt Whitman, United States, (1819-1892)
  50. The Life and Opinions of Tristram Shandy by Laurence Sterne, Ireland, (1713-1768)
  51. Lolita, Vladimir Nabokov, Russia/United States, (1899-1977)
  52. Miłość w czasie zarazy, Gabriel Garcia Marquez, Colombia, (b. 1928)
  53. Pani Bovary, Gustave Flaubert, France, (1821-1880)
  54. Czarodziejska góra, Thomas Mann, Germany, (1875-1955)
  55. Mahabharata, India, (c 500 BC)
  56. Człowiek bez właściwości, Robert Musil, Austria, (1880-1942)
  57. The Mathnawi, Jalal ad-din Rumi, Afghanistan, (1207-1273)
  58. Medea Euripides, Greece, (c 480-406 BC)
  59. Memoirs of Hadrian, Marguerite Yourcenar, France, (1903-1987)
  60. Metamorfozy, Owidiusz, Italy, (c 43 BC)
  61. Middlemarch, George Eliot, England, (1819-1880)
  62. Dzieci północy, Salman Rushdie, India/Britain, (b. 1947)
  63. Moby-Dick, Herman Melville, United States, (1819-1891)
  64. Pani Dalloway Virginia Woolf, England, (1882-1941)
  65. Njaals Saga, Iceland, (c 1300)
  66. Nostromo, Joseph Conrad, England,(1857-1924)
  67. Odyseja Homer, Greece, (c 700 BC)
  68. Król Edyp, Sofokles, Greece, (496-406 BC)
  69. Ojciec Goriot, Honore de Balzac, France, (1799-1850)
  70. Stary człowiek i morze Ernest Hemingway, United States, (1899-1961)
  71. Sto lat samotności, Gabriel Garcia Marquez, Colombia, (b. 1928)
  72. The Orchard, Sheikh Musharrif ud-din Sadi, Iran, (c 1200-1292)
  73. Otello, William Shakespeare, England, (1564-1616)
  74. Pedro Paramo, Juan Rulfo Juan Rulfo, Mexico, (1918-1986)
  75. Pippi Pończoszanka, Astrid Lindgren, Sweden, (1907-2002)
  76. Poems, Paul Celan, Romania/France, (1920-1970)
  77. Biesy, Fiodor M Dostojewski, Russia, (1821-1881)
  78. Duma i uprzedzenie, Jane Austen, England, (1775-1817) [bardzo się starałam]
  79. The Ramayana, Valmiki, India, (c 300 BC)
  80. The Recognition of Sakuntala, Kalidasa, India, (c. 400)
  81. Czerwone i czarne, Stendhal, France, (1783-1842)
  82. W poszukiwaniu straconego czasu, Marcel Proust, France, (1871-1922)
  83. Season of Migration to the North, Tayeb Salih, Sudan, (b. 1929)
  84. Opowiadania wybrane Antoni Czechow, Russia, (1860-1904)
  85. Synowie i kochankowie, DH Lawrence, England, (1885-1930)
  86. Wściekłość i wrzask, William Faulkner, United States, (1897-1962)
  87. The Sound of the Mountain, Yasunari Kawabata, Japan, (1899-1972)
  88. Obcy, Albert Camus, France, (1913-1960)
  89. The Tale of Genji, Shikibu Murasaki, Japan, (c 1000)
  90. Things Fall Apart, Chinua Achebe, Nigeria, (b. 1930)
  91. Thousand and One Nights, India/Iran/Iraq/Egypt, (700-1500)
  92. Blaszany bębenek, Gunter Grass, Germany, (b.1927)
  93. Do latarni, Virginia Woolf, England, (1882-1941)
  94. Proces Franz Kafka, Bohemia, (1883-1924)
  95. Trilogy: Molloy, Malone Dies, The Unnamable by Samuel Beckett, Ireland, (1906-1989)
  96. Ulisses James Joyce, Ireland, (1882-1941)
  97. Wojna i pokój, Lew Tołstoj, Russia, (1828-1910)
  98. Wichrowe wzgórza Emily Brontë, England, (1818-1848)
  99. Grek Zorba Nikos Kazantzakis, Greece, (1883-1957)
(W sumie przeczytałam 22, czyli wniosek jest taki, że powinnam się wziąć za siebie. Nie to jest jednak tematem naszych dywagacji.)

Wiele z tych książek już nakręcono (są chętni na Ralph Fiennesa jako Heathcliffe'a? Nie? To ja wezmę), ale przeciwko całej masie można jeszczę popełnić zbrodnię. A ile jest świetnych książek tu nie wymienionych, które wciąż czekają na jakiegoś hollywoodzkiego sępa z maszyną do pisania (dziś chyba bardziej MacAirem)? 

Nie zrozumcie mnie źle - kocham kino. Kocham dobre filmy. Kocham też książki. Ekranizacje książek, które lubię są dla mnie najczęściej powodem do ekscytacji, ale czasem też do obaw czy nawet przerażenia (o Mrocznej Wieży będzie kiedy indziej). Uważam, że książki powinno się ekranizować bo kultura bez "Lśnienia" wg Kubricka nie byłaby dziś ta sama. Ale z drugiej strony totalna samowola interpretacji artystycznej też nie powinna mieć miejsca. 

Kto jest więc za tym, by popełnienie zbrodni na literaturze przez kino było karalne? Moglibyśmy mieć szereg kar w zależności od stopnia przewinienia. Autorzy "Żony podróżnika w czasie" zostają skazani na miesiąc robót społecznych (np. wynoszenie śmieci dla wszystkich na Beverly Hills) a ekranizacji "Gone Baby Gone" Dennisa Lehane albo "Never Let Me Go" Kazuo Ishiguro na banicję z Hollywood i dożywotni zakaz wykonywania zawodu. Założę się, że w takich warunkach dużo rozważniej kręconoby filmy. I zanim Keira Knightley zostałaby Kareniną producenci trzy razy zastanowiliby się czy warto dla tej decyzji ryzykować całą karierę.

Na koniec coś lżejszego - widok z tarasu z pracy:



wtorek, 21 sierpnia 2012

Przemyślenia Stołeczne

Mam taką wielką ochotę wsiąść w pociąg, samolot lub samochód i pojechać gdzieś, gdzie nie ma drapaczy chmur i gdzie nie trzeba się przeciskać przez tłumy. Gdzieś gdzie mi hałas nie zagłusza myśli.

Wiecie, Londyn jest fantastyczny i im dłużej w nim mieszkam, tym bardziej go lubię. Ma w sobie wszystko, co bym chciała widzieć blisko w moim otoczeniu. Są muzea, galerie i wystawy, o których słyszy cały świat i dla których tłumy z całego świata tu ściągają. Są knajpy wszystkich kuchni świata, stragany z owocami, o których istnieniu nie wiedziałam wcześniej. Jest historia, jakiej można Anglikom tylko pozazdrościć. Jest różnorodność, która nie ma szans się znudzić. Są ogromne przestrzenie zieleni w samym sercu miasta - miejsca, z których nie widać ani grama cywilizacji jeśli nie liczyć samolotów nad nami. Gdzie jeszcze na świecie do śpiewającego w metrze podchmielonego pasażera dołączy przypadkowy przechodzień na peronie by z nim odśpiewać refren? Może i Nowy Jork nie zasypia nigdy, ale i Londyn wydaje się nie robić sobie przerwy. Wstając w sobotę rano nie trzeba mieć planów - ilość możliwości na wyciągnięcie ręki Was przytłoczy jeszcze przy porannej kawie.

Ale najpiękniejsze jest w Londynie zupełnie coś innego. Najpiękniejsze są ucieczki z niego. Nic mi nie sprawia takiej przyjemności jak widok oddalającego się Tower Bridge z okien pociągu wyjeżdzającego z Liverpool Street. Macham z radością Millenium Dome widzianemu w słoneczny dzień z okien samolotu. Lubię żegnać się z tym wszytskim i na chwilę pojechać gdzieś, gdzie na ulicach w niedziele rano jest pusto. Albo jeszcze lepiej - ulic nie ma: są tylko drogi i ścieżki, szersze i węższe. To nie musi być daleko i nie musi być na długo. Chociaż kilka godzin bez Odłamka na widoku mi wystarczą.

A potem mogę spokojnie i z wielką przyjemnością znów narzekać na stojących po lewej stronie schodów ruchomych. I na wszystkich zawalatych turystów z otwartymi szeroko gębami pod BigBenem (dla tych, którzy się śpieszą powinien byc chodnik priorytetowy, a dla rozdziawionych gąb osobny, powolny). I na tłum. I na hałas. Bo do Londynu fajnie jest też wrócić. Nigdy nie wiadomo jaka przygoda czeka na następnym rogu.

Tak, chyba mieszkam tam, gdzie bym chciała. Przynajmniej na razie.

IMG_0273

niedziela, 19 sierpnia 2012

Telewizja umiera i reklamowa ruletka

We wrześniu minie osiem lat odkąd nie oglądam telewizji w żaden regularny sposób.

Kiedy byłam mała miałam w pokoju dębowy parkiet, wielką skrzynię, ogromne okna, żółte ściany, siostrę i telewizor (najpierw mały, potem większy). W nowym (starym) domu miałam parkiet przemysłowy, piękne biurko, ogromne okno, fioletowe ściany (za ścianą siostrę) i ani jednego telewizora. Telewizor był na dole, za każdym razem większy od poprzedniego. Potem zamieniłam to wszystko na ciasne, zabytkowe wnętrza szkoły z internatem i telewizor był wspólny i prawie nigdy nie używany. 

Zamiast oglądać telwizję obejrzeliśmy wszystkie smutne filmy świata - od "The Doors" przez "Listę Schindlera" po "Apocalypse Now". Siedzieliśmy godzinami w pubach, graliśmy w gry planszowe i słuchaliśmy w kółko Floydów, przerywając ich czasem na Muse. A jeśli pogoda sprzyjała robiliśmy nielegalne ogniska na pobliskiej łące. Telewizji nam raczej nie brakowało. 
Na studiach oszczędzaliśmy i telewizora nie było ze względu na okrojony studencki budżet. Ja głosowałam przeciw kupnie i chude portfele współlokatorek zagłosowały ze mną.  

Ostatnio jednak wypłynęłam ze świata studenckiego i zaczęłam to, co niektórzy nazywają "prawdziwym życiem" (ewentualnie: "teraz to dopiero zobaczymy") i okazuje się, że nieposiadanie telewizji jest pewnym kuriozum. Ludzie o telewizji rozmawiają, ludzie telewizję oglądają. Odwiedzeni niedawno znajomi totalnie mnie zszokowali siadając ze śniadaniem przed telewizorem. Nie w żadnym konkretnym celu, ale żeby poprzerzucać do śniadania kanały! Zresztą - co może telewizja oferować w porze śniadania?

I tu dochodzimy do sedna. Mam wrażenie, że telewizja ma dla mnie bardzo mało do zaoferowania. No, może poza reklamami...

Przewrotnie w telewizji lubię reklamy. Po ośmiu latach telewizyjnej pustki lubię przyjechać do domu i po wiadomościach (które mnie cieszą w telewizji są regularnością) uwielbiam ku niesłabnącemu zdumieniu mojej rodziny obejrzeć wszyskie reklamy. Reklamy są na pewno większym nośnikiem informacji o współczenej kulturze niż wsztskie iXfaktory razem wzięte. Poza tym wszystkie złe reklamy warte są przeczekania dla tych pojedynczych dobrych. Pamiętacie reklamy Frugo w latach 90-tych? To były czasy! Albo weźmy takie "kopytko" Plusa (właściwie Mumio). Kopytko było kultowe, a ja je przegapiłam. Gdyby nie internet, pewnie w ogóle nie wiedziałabym o co chodzi. Chociaż w tym przypadku, to chyba nikt nie wiedział. Ale wszyscy byli "kopytka" świadomi. Nic takich powodowało takich radosnych rozmów jak Mumio w reklamie. Co tam wiadomości, to tam BigBrothery - w towarzystwie liczyło się kopytko.

Nie wiem jak mają się reklamy w czasach internetu. Osobiście wyłączyłam je już dawno temu i mi nie wyskakują nagle zewsząd. I chyba się o nich aż tylko nie dyskutuje. Kto wie - może w przyszłości reklamy będą od reszty mediów wydzielone. Telewizory będziemy sprzedawać jako sprzęt do oglądania reklam. Tych dobrych i tych złych. Reklamowa Ruletka.

Na koniec Bristol znowu, ponieważ wciąż nie nadrobiłam fotograficznych zaległości z reszty tygodnia:

Bristol

wtorek, 7 sierpnia 2012

Dzisiaj będzie zdjęcie

Isles of Scilly

Pisać będziemy, kiedy nie będziemy walczyć z mediami społecznymi, które chcą przejąć władzę nad światem.

piątek, 3 sierpnia 2012

Wieżę prawie przegapiłam

Moi kochani, wyszła nowa "Wieża" a mnie się to udało przegapić. Nie wiem gdzie byłam przez ostatnie trzy miesiące ani co takiego robiłam. Nie mogło to być nic wielce ważnego, skoro nie pamiętam. Ale z drugiej strony chyba musiało być ważne, skoro przegapiłam "Wieżę". Myślałam, że dopiero we wrześniu będe miała okazję na nią zapolować w księgarni a tu ... niespodzianka.

Sprawa wyglądała następująco - wczoraj poszliśmy z Guru na spacer po Kew. Ogrody już były zamknięte, ale pub był otwarty więc zasiedliśmy przy bezalkoholowym drinku na dworze. Po drodze zamiast pójść prosto do samochodu (rozumiecie już bezalkoholowego drinka) postanowiliśmy zajrzeć w wystawę księgarni. Nie ma nic bardziej bezpiecznego na świecie niż okienne-zakupy w księgarni, kiedy jest zamknięta. Księgarnie są wtedy wolne od pokus i zupełnie niegroźne. Fajnie na nie popatrzeć, ale nic nam i naszym portfelom nie zagraża.

Nie wiem czy macie tak, jak ja, że nawet jeśli wejdziecie do księgarni z zamiarem pooglądania (a nie zakupów!) to wychodzicie przynajmniej z jakąś małą książeczką. Albo jakimś takim tycim notatniczkiem. W najlepszym przypadku kupuję jakąś kartkę lub pocztówkę. Najgorsze są pod tym względem Oxfamy - tam niestety opuszcza mnie rozsądek i jeśli coś mi przypadnie do gustu, to nie mam serca tego zostawić. W końcu w Oxfamie są książki porzucone i niechciane. A takie książki potrzebują domu, więc jeśli przekraczam próg Okxfamu uważam za swój obowiązek uratować chociaż jedną. Życie jest ciężkie, ale co mogę na to poradzić - jak mus, to mus. Obowiązek trzeba spełnić.

Wracając jednak do tematu - "Wieża IV.V" wyszła i nazywa się "The Wind Through the Keyhole". Ja nic nie widziałam, aż Guru nagle i niespodziewanie znalazł ją na wystawie w zamkniętej księgarni. Ja ogłosiłam, że teraz mam zamiar rozłożyć tam kocyk, rozbić namiot i czekać do rana, najlepiej przebrana za rewolwerowca. Fan spóźniony na premierę o trzy miesiące. Na szczęście nie miałam przy sobie ani namiotów ani termosu, już o rewolwerze nie wspominając, więc ta opcja odpadła. Zostało czekanie na świt i otwarcie sklepów.

Teraz mam przed sobą nową "Wieżę" i spłynął na mnie cały sceptycyzm ortodoksyjnego fana. Miało być siedem Wież, a ja mam przed sobą ósmą. I na razie ósma (czwarta i pół?) Wieża mnie nie przekonuje, ale ... jeszcze jej nie otwarłam. Teraz trzymam kciuki, że Mistrz King mnie przekona. Stay tuned, jak to mówią.

Na koniec campanila. To nie Włochy, to St.Mary's na Scilly.

This is not Italy